Sytuacja na rynkach 10 listopada – czy inflacja z USA uratuje rynki?

Dolar zyskuje w czwartek rano na fali wzrostu globalnego ryzyka. Nastroje na rynkach pogorszyły się po tym, jak inwestorzy „uświadomili” sobie, że nadciągająca recesja w USA może zaważyć na wynikach amerykańskich spółek (indeksy na Wall Street spadły). Wpływ miało też coraz większe zamieszanie na kryptowalutach, bo tym jak giełda Binance zrezygnowała z przejęcia konkurencyjnego podmiotu FTX, który znalazł się w poważnych tarapatach – kryptowaluty zaliczyły kolejny dzień wyraźnej przeceny i to zaczyna już rozlewać się na inne ryzykowne aktywa. Powodem do rozczarowania są też wyniki wyborów połówkowych – szanse na przejęcie Senatu przez Republikanów maleją, a wiadomo już, że w dwóch stanach: Alasce i Georgii głosowanie zostanie powtórzone, gdyż żaden z kandydatów nie uzyskał większości 50 proc. plus jeden głos.

Dzisiaj w kalendarzu mamy odczyt inflacji konsumenckiej z USA za październik. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że dane zostaną potraktowane, jako pretekst do dalszego osłabienia dolara, gdyż pojawiają się opinie, że odczyt będzie bliski spodziewanym 8 proc. r/r, a nawet niższy. Tym samym wskaźnik CPI zacząłby pomału spadać, a to wpisywałoby się w koncepcję rynkowego pivotu, czyli wyhamowywania tempa podwyżek przez FED i szukania dla nich „sufitu” wcześniej, niż później. Niewykluczone jednak, że teraz apetyty rynku mogą być wyższe i tylko dane wyraźnie niższe od 8 proc. r/r mogłyby dać jakiś impuls spadkowy dla dolara. Nie należy też zapominać o danych bazowych core, a tutaj spodziewane jest niewielkie cofnięcie do 6,5 proc. r/r z 6,6 proc. r/r. Przemawiający wczoraj przedstawiciele FED ponownie wybrzmieli „jastrzębio”, choć odchodzący w grudniu na emeryturę Charles Evans przyznał, że być może podejście Rezerwy Federalnej jest nazbyt agresywne i nadszedł czas, aby spowolnić tempo podwyżek.

W przestrzeni G-10 silniejszy od dolara jest dzisiaj funt, który wczoraj mocno stracił, oraz jen. W przypadku JPY warto wspomnieć o słowach szefa Banku Japonii, który powtórzył, że w przyszłym roku inflacja zacznie spadać i tym samym nie ma żadnych powodów do zmiany polityki (ale to nie jest żadnym zaskoczeniem). Z kolei najsłabsze w gronie G-10 są Antypody (wpływ na AUD miała wypowiedź zastępcy szefa RBA (Bullock) o tym, że być może pauza w dalszych podwyżkach stóp procentowych pojawi się wcześniej). Gorzej wypadają też korony skandynawskie, oraz euro. Niemniej ogółem zmiany (zarówno po stronie silnych, jak i słabych walut) nie są dzisiaj duże – widać wyraźnie, że rynek czeka na inflację CPI z USA o godz. 14:30. Poza tym dzisiaj w kalendarzu mamy wystąpienia kolejnych członków FED, ale i też szefa Banku Kanady (Tiff Macklem zabierze głos o godz. 18:05).

EURUSD – zejście poniżej parytetu

Znów dolar, a nie euro rozdaje karty. Powrót trybu risk-off dał dzisiaj pretekst do umocnienia amerykańskiej waluty, czego wynikiem jest powrót EURUSD poniżej poziomu parytetu. Teraz rynek będzie zerkał na inflację z USA o godz. 14:30. Technicznie EURUSD jest przy strefie wsparcia 0,9910-0,9950, potem mamy okolice 0,9863. Jeżeli inflacja nie będzie niższa od mediany ekonomistów (8,0 proc. r/r i 6,5 proc. r/r core), a tryb awersji do ryzyka na rynkach będzie nadal widoczny, to wspomniane poziomy EURUSD mogą zostać przetestowane jeszcze w tym tygodniu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.