Zakaz eksportu metali ziem rzadkich to nowa broń, za pomocą której Chiny próbują wywrzeć presję na USA. Sięganie po nowy arsenał pokazuje, że konflikt handlowy mógł nie dotrzeć jeszcze do punktu kulminacyjnego, a to oczywiście nie jest dobra wiadomość dla rynków. Niepokojący jest też systematyczny spadek rentowności obligacji, pokazujący brak wiary w ożywienie gospodarcze.
Aż trudno uwierzyć, że jeszcze miesiąc temu słyszeliśmy o tym, jak świetnie przebiegają rozmowy handlowe pomiędzy Waszyngtonem i Pekinem. Od tego czasu wiele się zmieniło. Początkowo zaskakująca decyzja prezydenta Trumpa o podniesienie ceł na chiński import o wartości 200 mld dolarów odbierana była jako zagranie taktyczne na ostatniej prostej negocjacji. Z czasem stało się jednak jasne, że to nowy etap eskalacji wobec konkluzji Białego Domu, że konflikt na starcie kampanii prezydenckiej będzie lepszy niż średniej jakości porozumienie. Poza cłami obydwie strony piętrzą bariery także na innych polach. USA na celownik wzięły przede wszystkim firmę Huawei, oficjalnie ze względu na możliwość wykorzystanie jej sprzętu do inwigilacji, mniej oficjalnie również dlatego, aby powstrzymać ambicje Chin w zakresie technologii 5G. Dziś anglojęzyczny chiński portal Global Times, który często traktowany jest jako nieoficjalny kanał komunikacji ze światem zachodnim, publikuje artykuł wskazujący 3 sposoby, za pomocą których Chiny mogą uprzykrzyć życie USA. Pierwszym z nich jest zakaz eksportu metali ziem rzadkich. Chodzi o 17 substancji chemicznych, których produkcja ze względu na koszty i efekty środowiskowe ulokowała się przede wszystkim w Chinach, a które są niezbędne do produkcji wielu dóbr elektronicznych. Wątek ten podgrzała wizyta prezydenta Chin w jednym z takich zakładów. Taka restrykcja byłaby sporym ciosem dla wielu amerykańskich firm, które nie byłyby w stanie szybko zastąpić importu z Chin – dość powiedzieć, że import tych surowców został wyłączony spod ceł, co jedynie podkreśla ich znaczenie dla amerykańskiej gospodarki. Taki zakaz nie byłby jednak prosty. Gdyby dotyczył tylko amerykańskich firm, mógłby być dość łatwo ominięty za pomocą importu poprzez Europę czy Japonię. Z kolei całkowity zakaz eksportu naraziłby Chiny na retorsje ze strony innych partnerów handlowych, czego Pekin obecnie z pewnością nie chce. Pozostałe opcje to ograniczenie dostępu amerykańskich firm do chińskiego rynku (gdzie udział sprzedaży często nie jest jeszcze dominujący, ale istotny dla wzrostu przychodów) i wyprzedaż posiadanych przez Chiny amerykańskich obligacji. Ta ostatnia akcja byłaby bronią obusieczną, wydaje się zatem mało realnym rozwiązaniem. Poczynania Pekinu pokazują jednak, że cały czas jesteśmy na etapie eskalacji i porozumienie przy okazji czerwcowego szczytu G20 wydaje się coraz mniej realne.
Nic dziwnego, że nastroje rynkowe nie są dobre. Wczoraj rynkom nie pomogła nawet informacja o tym, że indeks nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych znalazł się w maju najwyżej w tym roku. W praktyce jednak często szczytowy poziom nastrojów jest potwierdzeniem ostatniej fazy cyklu koniunkturalnego. Jednocześnie jednak indeks koniunktury w Dallas odnotował spory spadek, potwierdzając sygnalizowane już przed indeksy PMI hamowanie amerykańskiej gospodarki. Dolar jednak trzyma się mocno, a wszystko za sprawą kłopotów także po drugiej stronie Atlantyku. Wczoraj pisaliśmy nowym potencjalnym konflikcie pomiędzy Brukselą a włoskim rządem, dziś euro otrzymało dodatkowy cios w postaci niższej od oczekiwań inflacji we Francji za maj (1,1% wobec 1,5% w kwietniu). Są to pierwsze dane za maj (jutro poznamy raport z Hiszpanii, zaś w piątek z Niemiec), ale dane o inflacji często zmieniają się w podobnym stopniu, zatem francuskie dane mogą pokazywać, że kwietniowe odbicie inflacji było zdarzeniem jednorazowym. Taki zestaw informacji nie sprzyja też złotemu, który oddaje ostatnie zyski wobec dolara i zauważalnie traci wobec franka. O 9:10 euro kosztuje 4,3015 złotego, dolar 3,8566 złotego, frank 3,8319 złotego, zaś funt 4,8774 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis