Słaby dolar amerykański (USD) powinien doświadczyć dalszej wyprzedaży

foto: pixabay

Niedawne, ponowne wprowadzenie środków bezpieczeństwa w niektórych stanach USA w odpowiedzi na wysoką dynamikę zakażeń koronawirusem pogłębiło trwającą już od jakiegoś czasu deprecjację amerykańskiej waluty. Chociaż dane z amerykańskiej gospodarki prezentują się coraz lepiej, uważamy, że perspektywy dla dolara są negatywne.

 

W czasie, gdy na świecie zaczęto łagodzić środki ostrożności mające zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa, uwagę inwestorów przykuła utrzymująca się rozbieżność w liczbie rejestrowanych nowych przypadków zakażeń pomiędzy USA i Europą – na niekorzyść tych pierwszych. W rezultacie USA stały się najbardziej dotkniętym przez pandemię z kluczowych obszarów gospodarczych. Od początku epidemii odnotowano tam ponad 5 milionów przypadków (około ¼ wszystkich zarejestrowanych na świecie). Przez większość czerwca i lipca głównym zmartwieniem inwestorów był wzrost liczby raportowanych nowych zakażeń w USA. Podczas gdy niemal wszystkie inne rozwinięte kraje notowały poprawę w statystykach dot. koronawirusa, w USA liczba nowych rejestrowanych przypadków systematycznie rosła, osiągając w lipcu nowe szczyty i na poziomie dziennym około dwukrotnie przewyższając tę z poprzedniego szczytu w kwietniu (Wykres 1). Patrząc na średnią 7-dniową, pod koniec lipca liczba nowych przypadków wynosiła średnio niemal 70 tys. dziennie. Chociaż sporą część tego wzrostu można powiązać ze wzrostem liczby przeprowadzanych testów, idący za nim umiarkowany wzrost liczby rejestrowanych nowych dziennych zgonów sugeruje, że nie można go postrzegać jako jedynego powodu stojącego za wzrostem liczby rejestrowanych zakażeń. Od tamtej pory sytuacja w tym kontekście uległa pewnej poprawie (obecnie 7-dniowa średnia to ok. 55 tys. przypadków dziennie), nadal jednak jest znacznie gorsza niż po drugiej stronie Atlantyku.

U szczytu paniki rynkowej w marcu, gdy inwestorzy szukali spokoju nabywając aktywa bezpieczne, dolar doświadczył istotnego umocnienia w relacji do niemal każdej waluty na świecie. Inwestorzy preferowali dolara ze względu na jego rolę jako najbardziej płynnej waluty świata i brak uzależnienia gospodarki USA od popytu zewnętrznego (co wróżyło dobrze, zwłaszcza w sytuacji, kiedy koronawirus zaczynał rozprzestrzeniać się po świecie). Od czasu, kiedy mniej więcej w połowie marca indeks USD (dolar w relacji do koszyka sześciu głównych walut) wzrósł do najwyższego poziomu od stycznia 2017 roku, amerykańska waluta osłabiła się, schodząc w ostatnich dniach do najniższego poziomu od maja 2018 roku (Wykres 2). Choć uważamy, że większość tych zmian należy powiązać z poprawą sentymentu do ryzyka i odpływem kapitału z „bezpiecznych przystani”, to jednak niepokojące dane z frontu walki z koronawirusem i ponowne wprowadzenie środków bezpieczeństwa w niektórych amerykańskich stanach zdecydowanie nie pomogły amerykańskiej walucie.

Tak jak sądziliśmy, że może nastąpić, wygląda na to, że pogląd rynku w kwestii pogarszających się danych dot. pandemii w USA uległ zmianie, a inwestorzy zaczęli w większym stopniu skupiać się na negatywnym wpływie na gospodarkę potencjalnie dłuższego funkcjonowania środków bezpieczeństwa. Zgodnie z oczekiwaniami gospodarka USA w drugim kwartale doświadczyła największej recesji od czasu II wojny światowej: PKB spadło o niebywałe 32,9% w ujęciu zanualizowanym (9,5% w ujęciu rok do roku). Dane makro publikowane w ostatnich tygodniach w znacznej mierze były optymistyczne, jednak spora część z nich obejmuje okres sprzed wspomnianego ponownego wprowadzenia środków bezpieczeństwa w części stanów.

Miękkie indeksy aktywności biznesowej istotnie odbiły. Pozaprzemysłowy indeks PMI od ISM w lipcu wzrósł do poziomu 58,1 pkt, najwyższego od lutego 2019 roku, z kolei indeks PMI dla usług publikowany przez IHS Markit w lipcu osiągnął najwyższy od sześciu miesięcy poziom 50 pkt. Miary aktywności konsumenckiej również uległy poprawie: sprzedaż detaliczna w maju wzrosła o rekordowe 18,2% w ujęciu miesięcznym, odbijając po rekordowym spadku w poprzednim miesiącu. Również czerwcowe dane okazały się lepsze od oczekiwań, wzrost odnotowano nawet w ujęciu rok do roku.

Zaobserwowaliśmy również poprawę sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Tak jak oczekiwaliśmy, brak nacisku na utrzymanie miejsc pracy w USA (co jest kwestią wyraźnie odróżniającą ten kraj od wielu innych gospodarek rozwiniętych) zaowocowało znacznie ostrzejszym wzrostem bezrobocia. W kwietniu, kulminacyjnym punkcie kryzysu, ubyło niemal 21 milionów miejsc pracy netto, a stopa bezrobocia w USA wzrosła do 14,7% – najwyższego poziomu od czasu Wielkiego Kryzysu. Od tamtej pory, zgodnie z danymi non-farm payrolls, udało się „odzyskać” ponad 9 milionów miejsc pracy (Wykres 3), z czego w czerwcu odnotowano rekordową dodatnią zmianę (+4,8 mln miejsc pracy). Znaczna część z nich powstała w sektorach takich jak handel detaliczny i hotelarstwo, gdzie pracownicy zostali uznani za tymczasowo zwolnionych w trakcie zamknięcia gospodarki i ponownie wrócili do pracy po złagodzeniu obostrzeń. Bardziej bieżące dane dotyczące sytuacji na rynku pracy, czyli dane o wnioskach o zasiłek składanych przez nowych bezrobotnych, ostatnio również pokazały poprawę, jednak poprawa w tych danych od początku czerwca następowała bardzo stopniowo.

Od czasu naszej ostatniej rewizji prognoz dla waluty w maju, polityka pieniężna Rezerwy Federalnej nie ulegała istotnym zmianom. Na początku pandemii bank centralny ściął stopę fed funds łącznie o 150 punktów bazowych, do tzw. efektywnej dolnej granicy (0-0,25%). Na tym samym poziomie znalazła się ona po kryzysie finansowym z lat 2008/09. Fed wdrożył również szereg dodatkowych środków wspierających gospodarkę, w tym ponownie uruchomił program luzowania ilościowego. Początkowe ogłoszenie zakładało, że obejmie on 700 mld dolarów, jednak od tamtej pory Fed zadeklarował zakup nieograniczonej ilości papierów skarbowych i papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką, aby wesprzeć rynki finansowe i gospodarkę.

Rząd Stanów Zjednoczonych uruchomił również największy w historii pakiet stymulacyjny o wartości 2 bilionów dolarów. Pakiet ten objął m.in. bezpośrednie wypłaty nawet 1200 USD dla większości Amerykanów, silny wzrost zasiłków dla bezrobotnych oraz 367 mld USD wsparcia dla małych firm, które najbardziej ucierpiały przez kryzys. Wspomniany program dodatkowych zasiłków w wysokości 600 USD tygodniowo wygasł jednak z końcem lipca. W związku z brakiem porozumienia w Kongresie w kontekście dalszego wsparcia, prezydent Trump podpisał w weekend cztery rozporządzenia wykonawcze, z których jedno wydłuża pomoc dla bezrobotnych. Tymczasowo mają oni otrzymywać dodatkowe 300-400 USD tygodniowo. Obecnie nie wiadomo, co będzie dalej z negocjacjami w Kongresie w kontekście ewentualnego dalszego wsparcia, które może okazać się niezbędne po tym, jak obecna pomoc się wyczerpie, co może nastąpić w perspektywie kilku tygodni. Mamy nadzieję, że uda się osiągnąć porozumienie, ale ryzyko jego braku stanowi dodatkowe ryzyko dla dolara.

Podtrzymujemy opinię, że w tym roku dolar prawdopodobnie doświadczy wyprzedaży – zarówno w parze z euro, jak i polskim złotym. Sądzimy, że dla gospodarki USA ryzyk jest więcej niż dla większości innych rozwiniętych gospodarek, szczególnie dla strefy euro. Na słabość amerykańskiej waluty przełożyła się m.in. niezdolność władz USA do powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa. Strefa euro, w przeciwieństwie do USA, nie tylko poradziła sobie z pandemią lepiej, ale też (wraz z innymi krajami UE) podjęła się wspólnej odpowiedzi na kryzys, uzgadniając emisję wspólnych obligacji w celu sfinansowania programu odbudowy po pandemii. Im dłużej utrzymywać będzie się rozbieżność w zakresie danych z frontu walki z pandemią i w USA będą utrzymywane środki bezpieczeństwa mające przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusowa, tym większy wpływ te dwa czynniki będą miały na amerykańską gospodarkę. Jak wspomnieliśmy, sądzimy, że słabe systemy na rzecz utrzymania miejsc pracy w USA również sprawiają, że normalizacja sytuacji na rynku pracy potrwa tam dłużej niż w większości innych krajów rozwiniętych.

Choć opublikowane w ostatnim czasie dane z gospodarki USA wyraźnie pokazują, że najgorsza część załamania już minęła, to jednak perspektywa dłuższego okresu obowiązywania koronawirusowych restrykcji bez wątpienia stanowi zagrożenie dla ożywienia. W związku z tym nadal przewidujemy deprecjację dolara względem większości głównych walut. Aktualizujemy jednak naszą prognozę EUR/USD w górę, co odzwierciedlać ma przede wszystkim relatywnie gorszą pozycję USA w kontekście pandemii. Oczekujemy jednocześnie jeszcze silniejszej aprecjacji złotego w parze z dolarem amerykańskim w związku zarówno z istotnym wzrostem kursu EUR/USD, jak i oczekiwaniem silniejszego niż zakładaliśmy wcześniej spadku kursu EUR/PLN.

 

  EUR/USD USD/PLN EUR/PLN
Q3-2020 1,18 3,68 4,34
E-2020 1,19 3,61 4,29
Q1-2021 1,20 3,58 4,29
Q2-2021 1,21 3,54 4,28
E-2021 1,24 3,43 4,25

 

Informacje zawarte w niniejszym dokumencie służą wyłącznie do celów informacyjnych. Nie stanowią one porady finansowej lub jakiejkolwiek innej porady, mają charakter ogólny i nie są skierowane dla konkretnego adresata. Przed skorzystaniem z informacji w jakichkolwiek celach należy zasięgnąć niezależnej porady. Ebury nie ponosi odpowiedzialności za konsekwencje działań podjętych na podstawie informacji zawartych w raporcie.

 

 

Ebury Partners UK Ltd jest regulowane przez FCA (Financial Conduct Authority) jako autoryzowana Instytucja Pieniądza Elektronicznego. Numer rejestru: 900797.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.