Fatalna passa tureckiej waluty nie ma końca. Problemy gospodarcze kraju pogłębia coraz ostrzejszy spór polityczny na linii Waszyngton – Ankara. Cierpi nie tylko lira, ale również inne lokalne aktywa. Na świecie tylko w Wenezueli podstawowy indeks giełdowy stracił w tym roku więcej niż w Turcji – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Sytuacja Turcji komplikuje się praktycznie z dnia na dzień. Pod koniec lipca turecki bank centralny gwałtownie podniósł prognozy inflacji na ten rok. Wcześniej oczekiwania były na poziomie 8,4 proc., a teraz zostały zwiększone do 13,4 proc. Ta wartość i tak zresztą może być niedoszacowana, gdyż w lipcu ceny wzrosły prawdopodobnie o ponad 16 proc. r/r. W ciągu ostatnich godzin inwestorzy jednak mieli poważniejszy problem – USA nałożyły sankcje na dwóch tureckich oficjeli. Dlaczego spór ze Stanami Zjednoczonymi jest nawet groźniejszy niż niekonwencjonalna polityka gospodarcza?
Słabość na wszystkich frontach
Od początku roku tureckie aktywa są pod bardzo poważną presją. Jest to wynik cięcia oceny kredytowej przez wszystkie wiodące agencje ratingowe, braku chęci opanowania inflacji przez bank centralny i pogłębiającego się deficytu na rachunku obrotów bieżących.
Rentowności 2-letnich obligacji skarbowych Turcji wzrosły z 12,8 proc. na początku lutego do 21 proc. obecnie. Indeks giełdowy Istanbul 100 wyrażony w dolarze, według wyliczeń agencji Bloomberg, stracił od początku roku 36 proc. wartości. To drugi najgorszy wynik po Wenezueli, gdzie w wyniku załamania gospodarczego brakuje żywności i leków.
Nie lepiej wygląda także kondycja lokalnej waluty. W środę pierwszy raz w historii za dolara trzeba było płacić ponad 5 lir, a w czwartek rano już 5,07. To o ponad 30 proc. więcej niż w marcu i 80 proc. więcej niż trzy lata temu. Pewną ciekawostką może być także fakt, że jeszcze w grudniu 2010 r. za lirę trzeba było płacić ponad 2 zł, a teraz jest warta 72 gr. Błędna byłaby jednak ocena, że fatalne zachowanie tureckich obligacji czy akcji to tylko rezultat złego zarządzania gospodarką. Bardzo ważne jest także polityczne tło.
Spór z USA się zaostrza
Od dwóch lat relacje na linii Waszyngton – Ankara tylko i wyłącznie się pogarszają. Turcja realizuje m.in. swoją własną politykę w stosunku do Iranu czy Syrii, która niekoniecznie jest zbieżna z linią USA. Coraz bliższe relacje administracja Erdogana buduje również z Rosją, od której planuje zakupić rakietowe systemy obrony lotniczej.
Wymienione wydarzenia są jednak prawdopodobnie tylko wynikiem o wiele głębszych rys. Tureckie władze, jak pisze Bloomberg, „są podejrzliwe co do reakcji Stanów Zjednoczonych dotyczącej próby zamachu stanu przeciwko Erdoganowi”.
Rezultatem tego są również wydarzenia minionych dni. Jeden z amerykańskich pastorów, który był więziony przez Turcję przez ostatnie dwa lata pod zarzutami brania udziału w zamachu, miał być zwolniony. W zamian za to Stany Zjednoczone zaoferowały uwolnienie tureckiego bankiera, który jest z kolei przetrzymywany w USA.
Waszyngton, jak twierdzi Bloomberg, „uatrakcyjnił” swoją ofertę w zamian za powrót pastora do Stanów i zaoferował dodatkowo uwolnienie tureckiego obywatela, który jest więziony w Izraelu. Cały plan wymiany jednak nie doszedł do skutku, ze względu na niespodziewane dodatkowe żądania Ankary dotyczące zakończenia amerykańskiego postępowania przeciwko jednemu z państwowych banków (zarzuty związane z próbą ominięcia sankcji na Iran).
Jest fatalnie, a może być jeszcze gorzej
I tak dochodzimy do wydarzeń z ostatnich godzin. Nieudana procedura wymiany przyczyniła się do nałożenia sankcji na dwóch członków tureckiego rządu. Idealnie pokazuje to, jak złe są stosunki pomiędzy USA i Turcją. Wywoływać to może również dalszą wyraźną presję spadkową na tureckie aktywa, co przy ogólnej słabości lokalnej gospodarki tworzy skrajnie niebezpieczną mieszankę dla lokalnej waluty, czyli liry.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis