Bieżący tydzień na rynku ropy naftowej upływa pod znakiem nieustającej presji strony podażowej. Mimo wczorajszej próby odbicia notowań tego surowca w górę, kolejne słabe dane spychają ceny ropy do okolic tegorocznych minimów. W rezultacie, cena amerykańskiej ropy WTI porusza się nadal w okolicach 20 USD za baryłkę, które obecnie służą za ważną psychologiczną barierę.
Wczoraj wieczorem negatywny wpływ na ceny ropy naftowej miały dane dotyczące zapasów tego surowca w USA. Amerykański Instytut Paliw (American Petroleum Institute, API) podał, że w poprzednim tygodniu zapasy te wzrosły aż o 10,5 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano zwyżki o około 4 mln baryłek.
Dodatkowo, pesymistyczne informacje napłynęły wczoraj z OPEC. Państwa kartelu nie były bowiem w stanie porozumieć się w kwestii spotkania w kwietniu w celu przedyskutowania spadających notowań ropy naftowej i scenariuszy radzenia sobie z tą sytuacją. To pokazuje, że w OPEC istnieje obecnie rozłam i trudno będzie w najbliższym czasie liczyć na interwencję ze strony kartelu na rynku ropy.
Szansą na polepszenie nastrojów pozostaje więc potencjalne porozumienie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Niemniej, inwestorzy zdają sobie sprawę z tego, że w USA do cięć produkcji dojdzie tak czy inaczej – tj. przy wsparciu polityków lub bez niego. Amerykański sektor łupkowy mocno ogranicza bieżącą działalność operacyjną oraz nowe inwestycje. To niewątpliwie przełoży się na produkcję ropy w USA w kolejnych tygodniach i miesiącach.
Ceny ropy naftowej znajdują się więc pod wyraźną presją podaży – i taki stan może się jeszcze utrzymać przez parę tygodni, a nawet miesięcy. Jednocześnie, potencjał do zniżek cen ropy jest już niewielki. Rynek jest mocno wyprzedany, a ograniczenia w produkcji ropy, wynikające z jej niskich cen, sprzyjają stronie popytowej w długoterminowej perspektywie.
Dorota Sierakowska, BossaFX
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis