Polski rynek pracy jest mocno zasilany przez emigrantów zza wschodniej granicy. Obecnie około półtora miliona obywateli Ukrainy przebywa w Polsce, funkcjonując na naszym rynku pracy. Zaspokajają oni głównie potrzeby kadrowe przemysłu, sektora budowlanego i usługowego – gdyż są to rynki niewymagające dużych kwalifikacji i dobrej znajomości języka. Cudzoziemcy odgrywają w tych obszarach bardzo istotną rolę – polski rynek pracy boryka się bowiem ze spadającą pulą pracowników, co jest związane z kryzysem demograficznym. Duży napływ pracowników z Ukrainy wspiera działanie naszych firm i dobrze wpływa na polską gospodarkę. Taka sytuacja może się jednak długo nie utrzymać. Chociaż Polska już wcześniej została określona jako kraj tranzytowy, skąd obywatele krajów spoza Unii Europejskiej migrują dalej na Zachód, to w najbliższych latach odpływ cudzoziemców z Polski może się zwiększyć. Nasi sąsiedzi coraz bardziej łagodzą bowiem regulacje związane z prawem emigracyjnym,
– Nowe regulacje migracyjne wdrażają Czesi i Węgrzy. Na pracowników spoza Unii starają się otwierać również Niemcy. To budzi duże obawy odpływu Ukraińców z Polski. Szczególnie z Niemcami będzie nam bardzo ciężko konkurować pod względem płacowym – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Kubisiak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Na nasze szczęście nowe regulacje w Niemczech są wciąż dosyć restrykcyjne. Pozwolą one na uzyskanie pozwolenia na pracę osobom wykwalifikowanym, o wysokich zdolnościach językowych. W przypadku Czech mamy do czynienia z powiększeniem ustawowej liczby osób, które mogą napłynąć na czeski rynek pracy. Te liczby faktycznie wzrosną dwukrotnie, ale tylko z poziomu 20 tysięcy do 40 tysięcy. To mała skala – w porównaniu z ponad milionem osób przebywających w Polsce. Nie powinna ona zaburzyć polskiego rynku pracy. To, czego powinniśmy się najbardziej obawiać, to wciąż kwestia nielegalnego odpływu migrantów do krajów Zachodniej Europy. Zmagamy się z tym już od wielu lat – przypomina Kubisiak.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis