Premier zapowiedział wprowadzenie gospodarczej i społecznej tarczy antykryzysowej dla bezpieczeństwa przedsiębiorców oraz pracowników w związku z pandemią wirusa SARS-CoV-2. Pakiet pomocowy będzie obejmował wsparcie pracowników i pracodawców, oferując pokrycie części wynagrodzeń z umów cywilno-prawnych oraz zamortyzowanie strat osób samozatrudnionych i pracujących na umowę zlecenie czy o dzieło.
Środki pójdą na odroczenie spłat pożyczek i opłat, a także na mikropożyczki wspierające działanie firm. Eksperci chwalą rząd za to, że pakiet pomocowy powstaje. Wątpliwości budzi jednak tempo prac oraz ilość przeznaczonych na tarczę antykryzysową środków.
– Stworzenie tego pakietu trwa już bardzo długo, a jego uruchomienie potrwa kolejne tygodnie. Nie sądzę żeby jakikolwiek przedsiębiorca zobaczył jakiekolwiek pieniądze wcześniej niż za ładnych parę tygodni – powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Orłowski, ekonomista, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. – Pakiet nie jest również specjalnie szczodry. Jest to tylko kilkadziesiąt miliardów złotych, głównie w formie odroczonych płatności – które mają być później uregulowane. Pakiet został więc stworzony przy założeniu, że sytuacja zacznie się normalizować po miesiącu lub dwóch.
Tymczasem rząd ma obowiązek założyć – przy całej niejasności, jak potoczą się dalsze wydarzenia związane z COVID-19 – że epidemia dopiero się zaczyna. Pakiet powinien być przewidziany na sytuację, w której będziemy mieli do czynienia z wielomiesięcznymi problemami w gospodarce. Powinien również zapewnić jak najszybszą pomoc, by pieniądze dotarły do firm i pracowników zanim przedsiębiorstwa upadną – zaznacza Orłowski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis