W sytuacjach wielkich kryzysów spodziewamy się, że świat jaki znamy diametralnie się zmieni. Pytamy: jak będzie wyglądało nasze życie, gdy to wszystko się skończy? W dobie epidemii koronawirusa przewidujemy, że zakończy ona tradycję podawania rąk, a nasza praca w większej części przeniesie się do przestrzeni cyfrowej. To pytanie można jednak rozumieć głębiej. Czy sytuacja powszechnej, społecznej tragedii zmieni ludzkie postępowanie i zachowania?
– Buddzie przypisywane jest powiedzenie, że cierpienie, które ludzie zadają sobie nawzajem, wynika z gniewu, chciwości i niewiedzy. Wygląd współczesnego świata dowodzi, że wiele w tym powiedzeniu prawdy. Czy możemy liczyć na to, że epidemia to zmieni? Czy może przeciwnie: szczęśliwcy ocalali z epidemii będą chcieli powrócić do starych relacji i układów – w których gniew, chciwość i niewiedza decydują o tym, jak jest urządzony świat? – powiedział serwisowi eNewsroom Jacek Santorski, twórca Akademii Psychologii Przywództwa w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. – Historia pokazuje, że rzadko wielkie katastrofy trwale zmieniają ludzkie zachowania. Nadzieja każe nam szukać wyjątków od tej zasady. Być może to nie wielka katastrofa, ale jakiś wielki cud społeczny zmieni nasz kurs? Rzadkie, znaczące wydarzenia społeczne i ekonomiczne to nie tylko tragedie. To także zjawiska cudowne. Może w tej całej sytuacji uda nam się dokonać społecznego cudu? – zastanawia się Santorski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis