Gospodarka strefy euro hamuje

foto: sitebuilderreport.com

Kilka ciepłych słów prezydenta D. Trumpa w kontekście wojny handlowej wprawdzie wsparło indeksy azjatyckie, jednak dla inwestorów w Europie było to zdecydowanie za mało. Przypomnijmy, że w wywiadzie dla telewizji Fox News amerykański prezydent stwierdził, że wyobraża sobie „wspaniałe porozumienie” handlowe z Chinami, choć zauważył, że kraj ten nie jest jeszcze na to gotowy. Bądź co bądź, nastroje panujące dziś na Starym Kontynencie można delikatnie określić jako „mieszane”.

Wskaźniki wyprzedzające, które od początku roku sygnalizowały spowolnienie tempa wzrostu w gospodarce Eurolandu coraz to bardziej odnajdują odzwierciedlenie w realnych danych. Gospodarka strefy euro w trzecim kwartale zwiększyła się 0,2% kw/kw, co było wynikiem gorszym od konsensusu, który zakładał wzrost na poziomie 0,4% kw/kw. Informacja ta siłą rzeczy stała się kolejną przeszkodą na drodze do wyjścia eurodolara powyżej 1,14 EUR/USD, któremu teoretycznie powinien sprzyjać spadek rentowności amerykańskich 10-latek. Wprawdzie podobne problemy (spowolnienie tempa wzrostu) dotkną prędzej czy później gospodarki USA, jednak wiele wskazuje na to, że jest to raczej temat na pierwszy kwartał 2019 r. Niewykluczone, że do tego czasu kurs EURUSD przymierzy się do przebicia 1,13 EUR/USD, co drastycznie zwiększa prawdopodobieństwo uruchomienia kolejnej silnej fali wyprzedaży na rynkach wschodzących.

Wprawdzie MSCI Emerging Markets znajduje się na tegorocznych dołkach, jednak mogłoby się zdawać, że nie odzwierciedla wszystkich ryzyk. Jednym z powodów, dla których taka sytuacja ma miejsce są brazylijskie wybory, które wywołały falę euforii w Ameryce Łacińskiej. Tego typu źródła wzrostów są efektowne choć krótkotrwałe, czego najlepszym przykładem jest przypadek Argentyny, w przypadku której po zwycięstwie M.Macri’ego miało być już tylko lepiej – co wydarzyło się dalej, wszyscy wiemy.

WIG20 zakończył ostatecznie wtorkową sesję wzrostem o +0,9%, co na tle pozostałej części Europy prezentowało się całkiem przyzwoicie. Podobnie jak w poniedziałek, o wiele słabiej wypadły indeksy reprezentujące małe i średnie spółki – sWIG80 stracił -0,04% a mWIG40 -0,18%. W momencie zamknięcia sesji w Warszawie, amerykański S&P500 zyskuje +0,8%, z kolei NASDAQ +1%. Za oceanem wciąż obserwujemy wzmożoną zmienność – od momentu rozpoczęcia sesji na Wall Street indeksy zdążyły już odbić się od poziomów neutralnych. Po zamknięciu sesji w USA swoje wyniki opublikuje Facebook. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie wynikowym to właśnie Facebook wraz z Netflixem pozostawili głęboką „rysę” na reputacji FAANG-ów. Netflix zdołał uratować swój honor i pochwalić się solidnymi wynikami oraz przyrostem subskrybentów. Jak będzie z Facebookiem? Miejmy nadzieję, że inaczej niż przy publikacji wyników za drugi kwartał, po których kurs akcji społecznościowego giganta spadł o -18%, zaliczając wówczas niechlubny rekord jednodniowego spadku kapitalizacji…

Patryk Pyka
Analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.