Fed znów włoży indeksom kij między szprychy?

Wiele wskazuje na to, że rynkowe byki żyły złudzeniami a pivot Fed był jedynie psychologiczną strategią utkaną 'na miarę rynkowych możliwości’, która spełniła krótkoterminowe nadzieje i dała dłuższą chwilę ulgi stronie popytowej. Sentyment inwestorów pogarsza się w miarę zbliżającej się konferencji bankierów w Jackson Hole, na której prawdopodobnie jastrzębim głosem przemówi szef Rezerwy Federalnej, Jerome Powell. Powell skomentuje obecną sytuację gospodarczą i prawdopodobnie rzuci nieco więcej światła na program QT i dalszą ścieżkę działania Fedu.

Być może byki zbyt poważnie wzięły lipcowe słowa Powella który sugerował, że Fed oprze dalsze decyzje na gospodarczych danych. Kupujący zapomnieli lub nie chcieli pamiętać o celu inflacyjnym, który niezależnie od odczytów wynosi 2%. Choć podwyżki stóp mogą być niższe, ciężko oczekiwać że Fed szybko z nich zrezygnuje. Dla przykładu w latach 2004-2005 bankierzy podnosili stopy 17 krotnie o 25 punktów bazowych. Po komentarzach członków Fed nie trudno rozczytać, że Rezerwa Federalna jest naprawdę zdeterminowana by ostudzić inflację i nie popełnić błędu w postaci wycofania się z polityki zacieśniania zbyt wcześnie. Taki pivot w latach 70-tych kosztował Stany Zjednoczone bolesną recesję i mało prawdopodobne, że w obecnym otoczeniu politycznym zaryzykuje go J.Powell, tym bardziej że rok temu w Jackson Hole jego predykcje wokół ”tymczasowej, nieszkodliwej inflacji’ okazały się być oderwane od rzeczywistości.  Z drugiej strony Jackson Hole może okazać się nie tak straszne, jak 'malują’ je dziś niedźwiedzie, a ultra jastrzębia narracja Powella jest raczej mało prawdopodobna w obliczu ostatniego odczytu spadającej inflacji w USA, który jest niewątpliwym pierwszym małym sukcesem dla Fedu. Dodatkowo byki mogą wrócić na rynki po konferencji gdy zrzucą z siebie ciężar wiszącego w powietrzu ryzyka, a rynek wyprzeda się w obawie przed przemówieniem Powella.

Końcówka tygodnia na amerykańskim parkiecie nie jest optymistyczna dla byków i nie pozostawia złudzeń, że rynkowe demony z I połowy roku wciąż krążą nad giełdowymi parkietami. NASDAQ spada o prawie 1,8%, S&P500 cofa się o 1,1%. Nieco lepiej radzi sobie Dow Jones, który traci 'tylko’ 0,6%. Mimo zbliżającej się wrześniowej premiery iPhone’a 14 kurs Apple traci dziś prawie 2%, poniżej 170 USD za akcję ponownie spadają walory Meta Platforms. Nieco lepiej zachowują się walory spółek 'risk off’, minimalnie zyskuje producent okrętów wojennych dla US Navy, Huntington Ingalls i Lockheed Martin.

Spadki na amerykańskim parkiecie są szczególnie bolesne dla próbujących odrabiać straty europejskich rynków. Niemiecki DAX stracił dziś 0,93%, dane o rosnących cenach producentów na które wpływają gwałtownie rosnące ceny energii wskazują na kolejną podwyżkę stóp w strefie Euro i osłabiają sentyment byków. Polski WIG20 osuwa się o 0,81%, indeks konsoliduje w przedziale między 1600, a 1700 punktów od połowy czerwca. Choć polskie spółki stają się fundamentalnie rekordowo tanie na horyzoncie wciąż nie widać lawiny chętnych na kupno. Polskiemu parkietowi ciąży ryzyko geopolityczne, energetyczne oraz zwalniający wzrost PKB. Dzisiejszy odczyt rosnących realnych płac w porównaniu do 15,6% inflacji może dać sygnał do dalszego zacieśniania dla RPP. Inflacja PPI wypadła minimalnie niżej, choć wciąż jest to wzrost o 25% r/r. Produkcja w Polsce wyraźnie zwalnia co potwierdza, że gospodarka radzi sobie coraz słabiej, a inwestorzy czują się odczuwalnie zmartwieni zbliżającym się okresem jesienno-zimowym.

Przyszły tydzień będzie upływał pod znakiem przemówienia Jerome’a Powella na konferencji w Jackson Hole. Na 'nieszczęście’ byków szef Fed przemówi dopiero w piątek 26 sierpnia, przez co podaż cały tydzień może trzymać byki 'w szachu’, sentyment do ryzyka może ulec pogorszeniu.

 

Eryk Szmyd
Analityk rynków finansowych XTB

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.