Dolar zyskuje po świetnych danych

foto: pixabay

Wtorek przyniósł wyraźne umocnienie dolara. Bardzo dobre dane z USA w połączeniu z kolejnymi negatywnymi informacjami z rynków wschodzących sprzyjały amerykańskiej walucie, jednocześnie pogrążając bardziej ryzykowne waluty. Oberwało się też złotemu.

Wczoraj pisaliśmy o danych ankietowych sygnalizujących możliwe pogorszenie koniunktury nie tylko w Polsce, ale w całej światowej gospodarce i ten obraz jest aktualny. Opublikowane w trakcie sesji azjatyckiej wskaźniki PMI dla sektora usług w Chinach i Indiach okazały się znacznie słabsze niż w lipcu, wynosząc w obydwu przypadkach 51,5 pkt. (spadek odpowiednio z 52,8 i 54,2 pkt.). Tymczasem w USA wskaźnik ISM dla przemysłu nieoczekiwanie wzrósł do 61,3 pkt., wartości najwyższej od 14 lat. Bardzo mocno prezentowało się rozbicie na zatrudnienie, ceny i nowe zamówienia, sugerując świetną kondycję przemysłu. Wrześniowa podwyżka stóp w USA i tak była przesądzona, ale takie dane mogą zachęcać Fed do utrzymania regularnych podwyżek co kwartał. Co prawda trzeba dodać, że konkurencyjny indeks PMI odnotował spadek do 54,7 pkt. i różnica jest największa od września ubiegłego roku (i w ogóle jedna z najwyższych w historii), jednak ISM, mający kilkadziesiąt lat historii, traktowany jest przez rynki jako bardziej wiarygodny. Nic więc dziwnego, że publikacja dodatkowo umocniła dolara.

Z kolei na rynkach wschodzących nie ma chwili wytchnienia. Wtorek był kolejnym dniem wyprzedaży walut z tego regionu, a tym razem motorem napędowym nie były Turcja ani Argentyna a RPA. Dane o PKB pokazały spadek produktu o 0,7% kwartalnie w okresie kwiecień-czerwiec i był to drugi kwartał kurczenia się gospodarki, a zatem techniczna recesja. W efekcie rand stracił wczoraj ponad 3%. Południowoafrykańska waluta już wcześniej była pod presją ze względu na obawy o wywłaszczanie białych rolników bez odszkodowań, a słabsze dane w połączeniu z presją ze strony innych rynków tylko przyspieszyły wyprzedaż. Mocne dane z USA i słabe wiadomości z rynków wschodzących to toksyczna kombinacja, która oznacza, że na odbicie mocno przecenionych walut na razie się nie zanosi. Ta presja ciąży też złotemu, który był wczoraj w gronie wyraźnie tracących walut. Jako pozytywną informację można przyjąć decyzję sądu o zakazie startu w wyborach prezydenckich w Brazylii populistycznego byłego prezydenta Luli (a także zakazie wykorzystywania jego wizerunku w spotach wyborczych), jednak to dla rynków na razie za mało. Wyczekiwana jest decyzja MFW ws. szybszej pomocy dla Argentyny, a także decyzja Banku Turcji w przyszłym tygodniu.

Dziś wydarzeniem na rynku walutowym będzie decyzja Banku Kanady (16:00). Podwyżka stóp nie jest oczekiwana, jednak Bank jest w procesie podnoszenia stóp i komunikat może mieć spory wpływ na notowania dolara kanadyjskiego, który rozpoczął miesiąc od utraty wartości wobec dolara amerykańskiego. Decyzję ws. stóp poznamy też w Polsce, ale tu jeszcze przez długi czas zmiany nie są oczekiwane, także wpływ na złotego raczej pozostanie neutralny. Stabilność makroekonomiczna pozwala Polsce utrzymywać ujemne realne stopy procentowe, podczas gdy inne banki centralne muszą awaryjnie stopy podnosić. Zbytnio gołębie stwierdzenia podczas konferencji przy negatywnym sentymencie mogłyby jednak złotego osłabić. Środowe otwarcie w Europie przynosi niewielkie wzrosty notowań par z PLN. O 8:40 za euro płacimy 4,3145 złotego, za dolara 3,7280 złotego, frank kosztuje 3,8271 złotego, zaś funt 4,7880 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.