W 2018 roku szacowana wartość całego polskiego rynku bukmacherskiego wyniosła ok. 9 miliardów złotych. Firmy z zezwoleniami Ministerstwa Finansów walczą o klienta z operatorami offshore, a obciążenia fiskalne im tego nie ułatwiają. W pierwszym półroczu br. podatek od zakładów wzajemnych przekroczył 382 miliony złotych. W branży mówi się, że w ubiegłym roku tylko dwie firmy przyniosły zysk. Z kolei gracze często walczą o wygrane do kilku tysięcy zł, natomiast rekordowa wygrana w Fortunie to 2,4 miliona zł, a w STS-ie – ponad 1,2 miliona zł. Znawcy tematu prognozują dalszy wzrost rynku i liczą na ograniczanie szarej strefy. Ona systematycznie się kurczy, co wynika z analiz resortu finansów.
Konkurencja i podatki
Około 9 miliardów złotych był warty cały rynek bukmacherski w Polsce w 2018 roku, co podkreśla Konrad Komarczuk, prezes Fortuny Online Zakłady Bukmacherskie. I dodaje, że tylko 60% z tego stanowiło legalną część. Ekspert przekonuje, że w ubiegłym roku zwiększyła się konkurencja wśród firm w naszym kraju. Te z licencją Ministerstwa Finansów rywalizują z operatorami offshore. A oni nie są zmuszeni do pobierania od klientów 12% podatku od stawki.
– W Irlandii podatek obrotowy, który w ogóle jest dosyć rzadko stosowany na świecie, wynosi 1% od przychodu, a u nas – 12%. Patrząc na wiele innych rynków, standardem są daniny naliczane jako różnica od płaconych stawek i wypłaconych wygranych. Wtedy mówimy o opodatkowaniu na poziomie 20-25%, a niekiedy jeszcze mniejszym. Gdyby u nas przełożyć wspomniane 12% na ten schemat z innych państw, to mielibyśmy podatek w wysokości aż 60% – wylicza Patryk Włodarski, prezes zarządu Cherry Online Polska.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszym półroczu tego roku podatek od gier wyniósł 1,124 mld zł. Największą jego część, bo 382,186 mln zł, stanowiły zakłady wzajemne. Dalej znalazły się gry liczbowe (368,108 mln zł), kasyna (220,019 mln zł), loterie pieniężne (109,653 mln zł), e-kasyno (34,642 mln zł), salony gier na automatach (5,714 mln zł), loterie audiotekstowe (4,239 mln zł) i fantowe (7 tys. zł). Za cały poprzedni rok podatek od gier to 1,934 mln zł, a rok wcześniej – 1,657 mln zł. W tych okresach danina z zakładów wzajemnych stanowiła odpowiednio 622,847 mln zł oraz 407,367 mln zł. Wówczas to były kwoty mniejsze niż z gier liczbowych, wynoszące 713,941 mln zł i 695,165 mln zł.
– Ten rynek w Polsce na przestrzeni ostatnich lat intensywnie się rozwija. W ubiegłym roku obroty legalnie działających w Polsce bukmacherów wyniosły niemal 5,2 mld zł, z czego ok. 47% wygenerował STS. Cała branża odnotowała w 2018 roku wzrost o ponad 60% r/r. W pierwszym kwartale 2019 roku obroty operatorów z zezwoleniem Ministra Finansów wzrosły o ponad 32%, czyli do kwoty 1,6 mld zł – informuje Łukasz Borkowski, PR Manager z STS Zakłady Bukmacherskie.
Natomiast Fortuna zamknęła pierwszy kwartał br. wzrostem przychodów na poziomie 32% w porównaniu z analogicznym okresem w 2018 roku. Warto też dodać, że część firm bukmacherskich nie chce informować o swoich obrotach, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. Inne odpowiadają bardzo ogólnie, zaznaczając np. zdecydowany wzrost w analogicznych okresach bieżącego i ubiegłego roku. Są też podmioty, które prowadzą działalność zbyt krótko, aby dokonać takich porównań.
– W 2018 roku Polacy zostawili w zakładach wzajemnych na pewno ok. 1 mld zł. Jednak na wszystkie firmy bukmacherskie w naszym kraju tylko dwie były rentowne, one przyniosły zysk. Reszta generuje stratę, walcząc o swoje miejsce na rynku i płacąc ustanowione podatki. Jak się wszystko podliczy, to około 80 groszy od każdej złotówki trafia do Skarbu Państwa z przychodów spółek – opisuje Patryk Włodarski.
Stawka idzie w górę
2,4 mln zł to najwyższa wygrana wypłacona graczowi Fortuny w ciągu jednego dnia. Klienci tej firmy najczęściej walczą o wartości z przedziału od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Ale są też osoby grające o kwoty sięgające 600 tysięcy złotych na jednym kuponie. W STS-ie rekord został ustanowiony w marcu tego roku. Wówczas jeden z typujących postawił 76 zł, a wygrał ok. 1,25 mln zł. Na swoich kuponach miał m.in. spotkania FC Barcelona-Olympique Lyon, Manchester City-Schalke 04 Gelsenkirchen, czy Juventus Turyn-Atletico Madryt.
– Średnia wygrana nie jest miarodajna, bo klientów należy podzielić na tych, którzy grają za niskie i wysokie stawki. Jest także cała masa innych czynników wpływających na bilans gracza. W naszej promocji Najlepsze Kupony odnotowujemy największe wygrane netto. Rekord od lutego to 90 297,56 zł. Z kolei najwyższy trafiony kurs łączny wynosi 691,11 zł – mówi Maciej Stolarczyk z działu marketingu TOTALbet.
Natomiast Łukasz Seweryniak, marketing&operations director w TOTOLOTEK S.A. stwierdza, że kwota wygranych będzie rosła. Na rynku panuje bowiem trend, aby zakłady były prostsze, bardziej przyjazne, a klienci wygrywali więcej pieniędzy. Z kolei Patryk Włodarski zaznacza, że z sezonu na sezon wzrasta średnia obstawiana stawka. Kiedyś było to 30, później 40, a obecnie zbliża się do 50 zł. Według Macieja Stolarczyka, Polacy najczęściej typują piłkę nożną. Zakłady na tę dyscyplinę to ponad 60% obrotu na rynku bukmacherskim. Zainteresowanie rozgrywkami można uszeregować następująco – Ekstraklasa, Premier League, LaLiga, Serie A, Bundesliga. Różnice nie są duże, wszystkie ligi są chętnie wybierane.
– Gracze chętnie obstawiają również tenisa czy skoki narciarskie w sezonie zimowym. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się zakłady e-sportowe. To dziedzina, która notuje kilkucyfrowy wzrost. Ze względu na dużą i cały czas rosnącą liczbę rozgrywek, to niezwykle interesująca i perspektywiczna dyscyplina dla bukmacherów – dodaje Łukasz Borkowski.
Firmy rozszerzają ofertę związaną z wydarzeniami spoza świata sportu. Można typować np. zwycięzcę wyborów parlamentarnych czy zdobywcę Oskara. Natomiast Łukasz Kieza, Country Manager LV BET Zakłady Bukmacherskie, podkreśla, że wydarzenia polityczne, rozrywkowe lub społeczne raczej nie generują dużych obrotów. Dla bukmacherów to przede wszystkim aspekt PR-owy i możliwość dotarcia do klienta, który rzadziej korzysta z ich usług.
Dalszy rozwój
– W zeszłym roku cała legalna część polskiej branży bukmacherskiej wygenerowała obrót na poziomie 5,2 mld zł. Rok wcześniej było to 3,2 mld zł. Z szacunków Stowarzyszenia Graj Legalnie wynika, że sektor będzie dalej się rozwijał i w tym roku możliwe jest osiągnięcie obrotów na poziomie ponad 6 mld zł. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że szara strefa nadal odpowiada za nawet 60% rynku zakładów wzajemnych online – zaznacza ekspert STS-u.
Jak przekonuje Łukasz Kieza, rynek cały czas rośnie i każdy podmiot obecnie działający w Polsce będzie miał za 2019 rok dodatnie statystyki w rubryce dynamika wzrostu. W 2020 roku sytuacja może się już jednak zmienić, ponieważ licencje uzyskują kolejni bukmacherzy. Wśród nich będą tacy, którzy mają za sobą lata doświadczeń jako tzw. firmy offshore. Im będzie łatwiej zdobyć większy udział w obrotach polskiego rynku, z uwagi na rozpoznawalną markę oraz dobrą jakość produktu.
– W przyszłym roku mamy piłkarskie EURO, które powinno pozytywnie wpłynąć na wzrost obrotów firm bukmacherskich. Mistrzostwa Świata i Europy w piłce nożnej to zawsze jest najlepszy czas dla branży. Wydaje się, że rynek legalnych zakładów wzajemnych będzie cały czas rósł, wiele jednak zależy od skuteczności walki z szarą strefą. Niestety nadal dużo osób, często nieświadomie, gra u nielegalnych bukmacherów – stwierdza Paweł Majewski, dyrektor ds. marketingu w forBET Zakłady Bukmacherskie.
Z prowadzonych przez resort finansów analiz wynika, że systematycznie zmniejsza się szara strefa na rynku zakładów wzajemnych online, z poziomu 83,9% w 2015 r. do 47,2% w pierwszym kwartale 2019 r. Z kolei prognoza dochodów budżetu państwa z tytułu podatku od gier za 2019 r. zawarta jest w ustawie budżetowej. W tym przypadku mowa jest o kwocie prawie 2,1 mld zł. Jednak te rachuby przygotowywane są zbiorczo, a więc bez podziału na poszczególne rodzaje gier, w tym zakłady wzajemne.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis