Ile zapłacimy za jazdę autami elektrycznymi

foto: pixabay

Największa w Polsce sieć stacji ładowania aut elektrycznych GreenWay w maju zacznie pobierać opłaty. Koszt w szybkich ładowarkach wyniesie 1,89 zł/kWh z VAT. Za wolniejsze ładowanie zapłacimy 1,19 zł/kWh. Najtańszą opcją będzie więc ładowanie samochodu w domu, o ile dysponuje się taką możliwością.

Więcej wydadzą użytkownicy niezarejestrowani w sieci (członkostwo jest bezpłatne). Ładowanie bez założonego wcześniej konta (co do tej pory było niemożliwe, ale musi zostać udostępnione przez firmę na mocy ustawy o elektromobilności) będzie kosztować 2,29 zł/kWh w szybkiej ładowarce i 1,49 zł/kWh w półszybkiej.

Po przekroczeniu 45 minut ładowania w szybkiej ładowarce lub trzech godzin w półszybkiej użytkownicy zapłacą dodatkowo 40 groszy za każdą minutę. Opłata ma zapobiegać blokowaniu stacji, bo w tym czasie większość aut i tak będzie w stanie naładować się na 100-200 km dalszej jazdy, a rekordzista – nowe Renault ZOE – nawet na 300 km.

-Podstawowe ceny za ładowanie będą od dwóch do trzech razy wyższe, niż płacimy za prąd w domu, a w stosunku do taryf nocnych różnica będzie jeszcze większa – mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl..

GreenWay tłumaczy, że na cenę, oprócz zakupu energii i kosztów jej dystrybucji, składa się także wysoka opłata za moc zamówioną, co znacznie przyśpiesza ładowanie (1-2 tys. zł miesięcznie), budowa stacji (ok. 150 tys. zł) oraz jej utrzymanie, systemem informatyczny i całodobowa obsługa klientów.

Spółka wylicza, że proponowane przez nią stawki są niższe, niż na większości europejskich rynków. Średnia stawka za szybkie ładowanie w 14 przenalizowanych przez nią krajach wynosi 2,24 zł/kWh i waha się od ponad 3 zł w Austrii i Danii, przez ok. 2,50 zł w Bułgarii, Hiszpanii i Rumunii, po ok. 2 zł w Czechach, Słowacji, Niemczech i Norwegii oraz niespełna 1,50 zł we Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie – jak zwraca uwagę GreenWay – funkcjonują rozbudowane systemy wsparcia dla firm inwestujących i eksploatujących infrastrukturę ładowania.

Także stawka za półszybkie ładowanie (1,19 zł/kWh) jest niższa od średniej na dziewięciu przebadanych europejskich rynkach (1,98 zł/kWh) spośród których najdrożej ładuje się w Norwegii (3,30 zł), a najtaniej w Holandii (0,98 zł).

Najszybsze ładowanie – pozwalające w ciągu 20 minut uzupełnić baterie większość samochodów na 100 km dalszej jazdy – będzie kosztować ok. 28 zł, a więc o jedną czwartą taniej od kosztów przejechania 100 km samochodem benzynowym, porównywalnie do jazdy na oleju napędowym i o kilkanaście procent drożej od jazdy na gazie LPG. Szybkie ładowanie ma miejsce w większości przypadkach jedynie w sytuacji, gdy kierowca chce przejechać dłuższy dystans w ciągu dnia.

Dużo taniej (18 zł/100 km), czyli o połowę mniej od tankowania auta benzynowego i o 20% od auta na LPG – zapłacimy natomiast za tzw. półszybkie ładowanie prądem stałym. Większość dostępnych na rynku samochodów elektrycznych umożliwia ładowanie z tych stacji z mocą od 3,7 do 11 kW. Co oznacza, że na czas ładowania baterii na 100 km wyniesie od półtorej do czterech godzin.

– Szybkie ładowanie nie będzie tanie, jednak warto pamiętać, że jak wynika z danych dla innych krajów, 70 proc. ładowania odbywa się w domach – komentuje B.Derski.

Najtańszą opcją będzie więc ładowanie samochodu w domu, o ile dysponuje się taką możliwością. Zajmie ono cztery-pięć godzin na 100 km zasięgu, ale zapłacimy za nie tylko 10 zł w podstawowej taryfie, albo 5 zł w taryfie antysmogowej, jeżeli naładujemy auto w nocy.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.