Problem kredytów frankowych, który dotyka wielu Polaków, staje się coraz gorszy dla samych banków. Wiemy już, że strategia czekania na samoistne rozwiązanie się sytuacji – jaką przyjęło wiele banków – zawiodła. Coraz częstsze orzeczenia sądów na rzecz kredytobiorców oraz wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej sprawiają, że nieuniknione staje się rozwiązanie, które łączy się ze stratą dla banków. To one będą musiały przewalutować kredyt we frankach i dogadać się z klientem, na jakiej zasadzie będzie spłacał swoje zadłużenie w złotówkach. W tej chwili nie wiadomo, czy przewalutowanie obejmie wszystkich frankowiczów, czy tylko część klientów. Ale banki liczą się z tym, że będą musiały te kredyty zmieniać na niekorzystnych dla siebie warunkach. A klienci będą się o swoje prawa upominać – wspierani zarówno przez nadzór finansowy, jak i sądy.
– Banki zaczynają faktycznie zastanawiać się, czy będą zmuszone do dosyć szybkiego przewalutowania kredytów walutowych na złotowe. Czy będą to musiały zrobić w jednym momencie, czy będzie czas, żeby tę walutę kupić. Zależeć to będzie od zawirowań na rynku. Jeśli banki będą musiały takiego przewalutowania dokonać dosyć szybko, potrzebują zgromadzić środki walutowe. Jeśli jednak uda się to rozciągnąć w czasie, będzie to dosyć łagodne i płynne – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Drugim tematem jest to, że przewalutowanie może wymagać transakcji, w wyniku której bank będzie musiał odnotować stratę. W przypadku części banków te straty mogą być dosyć poważne. To będą kwoty na poziomie rocznego, dwu czy trzyletniego zysku banków. Trzeba też pamiętać, że banki na tych kredytach odniosły spore zyski i najprawdopodobniej nie zostawiły ich jako dodatkowych środków kapitałowych – tylko ucieszyły udziałowców, wypłacając im dywidendę. Teraz więc będą musiały obniżyć wartość swoich udziałów. Więc ta operacja niesie za sobą sporo kłopotów dla banków. Trzeba jednak pamiętać, że przez długi czas pozostawiały one ten problem nierozwiązany. To przeczekiwanie powoduje teraz, że problem będzie musiał zostać rozwiązany jednym gwałtownym cięciem. I to będzie bolało – zapowiada Soroczyński.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis