Tematem numer jeden w poniedziałkowych mediach ekonomicznych jest rzekomy „postęp w negocjacjach” pomiędzy USA i Chinami dotyczących handlu. O ile nastroje na globalnych rynkach akcji należy uznać za niezłe, na rynku walut dominują inne kwestie. Obserwujemy dalsze umocnienie amerykańskiego dolara, a przecena tureckiej liry ciąży innym walutom wschodzącym, w tym złotemu.
Spięcie na linii Waszyngton – Pekin zelektryzowało tej wiosny rynki finansowe ponieważ poważna wojna handlowa pomiędzy USA i Chinami mogłaby nawet skończyć się recesją w światowej gospodarce. Jednak po pierwszej wymianie ciosów ostatnie sygnały sugerują chęć wypracowania porozumienia i dzisiejsze doniesienia o „postępie w rozmowach” wpływają pozytywnie na notowania światowych indeksów – w Azji mamy wzrosty do 1%. Jednak nie można w tym przypadku popadać w nadmierny optymizm gdyż nadal trudno wnioskować jak miałoby wyglądać ostateczne porozumienie. W ubiegłym roku deficyt USA w handlu z Chinami wyniósł 350 mld dolarów, zaś eksport jedynie 130 mld dolarów zatem żądania administracji Trumpa aby ograniczyć deficyt o 200 mld dolarów są absolutnie nierealne. Doniesienia mówią, że Chiny miałyby kupować od USA więcej surowców energetycznych oraz produktów rolnych, ale trudno sobie wyobrazić, aby w ten sposób deficyt miałby zostać istotnie zmniejszony. Jedyną drogą do szybkiej redukcji deficytu byłyby znaczne cła na chiński import, a przecież tego właśnie strony mają uniknąć.
Na rynku walut nie widać jednak przesadnego optymizmu – tu cały czas tematem numer jeden jest umacniający się dolar w perspektywie wzrostu inflacji. W tym tygodniu w środę poznamy zapiski z ostatniego posiedzenia Fed, które być może powiedzą więcej o ewentualnych planach na 4-krotne podniesienie stóp procentowych. Rynki cały czas w pełni nie wyceniają tego scenariusza, a w najbliższych dwóch miesiącach inflacja w USA będzie rosnąć, co może oznaczać mocniejszego dolara i potencjalne kłopoty rynków wschodzących. Sytuacji nie poprawiają wydarzenia w Trucji. Choć tamtejsza gospodarka szybko rośnie, inwestorzy widzą jednocześnie ewidentne symptomy przegrzania jak wysoka inflacja oraz znaczny deficyt handlowy. Co więcej, bank centralny znajduje się pod sporą presją ze strony prezydenta, który nie chce wyższych stóp procentowych. Kiedy wydawało się, że jego decyzja o przyspieszonych wyborach może ustabilizować sytuację, na spotkaniu z inwestorami w Londynie powiedział on, że wysoka inflacja… jest pokłosiem wysokich stóp procentowych. Inwestorzy zatem mogą obawiać się, że po czerwcowych wyborach wymusi on obniżki stóp i kompletnie zdestabilizuje gospodarkę. Tylko dziś rano lira traci w relacji do dolara ponad 1% i jest najsłabsza w historii. To rykoszetem odbija się na innych walutach rynków wschodzących – dziś tracą wszystkie ważniejsze, w tym złoty i forint po ok. 0,7% wobec dolara. Oznacza to, że kurs USDPLN dotarł do szczytów z początku listopada 2017.
Poniedziałkowy kalendarz rynkowy jest dość spokojny – o 10:00 opublikowane będą dane o produkcji przemysłowej za kwiecień. Istotnym sygnałem dla polskiej gospodarki będą wstępne indeksy PMI z europejskiej gospodarki (środa), która w pierwszych miesiącach roku sygnalizowała wytracanie tempa ożywienia z 2017 roku. Dziś o 9:20 euro kosztuje 4,3011 złotego, dolar 3,6680 złotego, frank 3,6681 złotego, zaś funt 4,9207 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis