Wynagrodzenie na żądanie? Jest już taka aplikacja

foto: Shopify

Od wielu lat widać naturalny trend przenoszenia usług z Zachodu do Polski. Czy są jakieś zagrożenia na rynku fintech w obszarze salary on demand – czyli usługach wypłacania wynagrodzenia na żądanie pracownika przez zewnętrznego operatora, aplikację lub pośrednika finansowego? Pierwszym naturalnym problemem jest oczywiście dostęp do kapitału. Dostęp do ryzykownego kapitału to zawsze bolączka fintechów. To jest też naturalna bariera w rozwoju – a więc jak szybko fintechy są w stanie na rynku lokalnym otrzymać kapitał odpowiedni, by rosnąć. Dlatego najczęściej w tych obszarach inwestują zagraniczni gracze. Dostęp do kapitału najczęściej ogranicza tempo wzrostu na lokalnym rynku fintechów.

 

– Nie bez powodów postanowiliśmy zbudować w Polsce usługę wynagrodzenia na życzenie. Taka usługa jest dobrze znana w krajach anglosaskich – Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie nosi nazwę salary on demand, czasem on demand pay. Tam ta usługa bardzo dobrze działa, bo dobrze rozwijają się fintechy – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Nowak, prezes i założyciel Flexee. – W tych krajach jest łatwiejszy dostęp do kapitału, działają największe fundusze venture capital czy private equity. Finansują one nowatorskie pomysły – to jest naturalny trend, dlatego fintechy najliczniej powstają w krajach anglosaskich. To samo dotyczy sektora start upów pay now pay later – na to jest ogromny boom w Europie, a usługa jest znana od wielu lat na Zachodzie. Podobnie jest na rynku salary on demand i to samo będzie na rynku płatności przyspieszonych, czy wszystkich usług związanych z finansami – ocenia Nowak.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.