W kwietniu odnotowano najniższy w historii Polski odczyt wskaźnika PMI, czyli indeksu, który pokazuje jakie są nastroje menedżerów przedsiębiorstw. Spadł on do poziomu ok. 35 punktów – gdzie 50 uważa się za barierę między pesymizmem a optymizmem. Ten wyniki jest niższy nawet niż podczas poprzedniego kryzysu finansowego, z lat 2008-2009. Jednocześnie nasza gospodarka wysyła sprzeczne komunikaty. Z jednej strony mamy dramatyczny spadek wskaźnika PMI. Z drugiej, w ostatnim tygodniu kwietnia w niewielu przypadkach dochodziło do zawieszenia działalności gospodarczych. Mało tego, okazało się, że więcej było jej wznowień. To odwrócenie wcześniejszego trendu. W ostatnim tygodniu marca zawieszono rekordową liczbę działalności gospodarczych.
– Być może jest to znak, że pierwsze programy pomocowe wprowadzone przez rząd działają – powiedział serwisowi eNewsroom Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Przedsiębiorcy nie zawieszają swoich działalności, a nawet je wznawiają. Jesteśmy obecnie w takim momencie, kiedy najważniejsza jest ochrona polskiej gospodarki. Konieczne jest zatrzymanie bankructw firm i zatrzymanie zwolnień pracowników. Jeżeli ten kryzys potrwa jeszcze 2-3 miesiące – czyli okaże się zjawiskiem przejściowym, a kraj wyjdzie z niego z wysokim bezrobociem – wówczas straty będą odbudowywane przez kilka następnych lat. Jeśli uda nam się jednak zahibernować rynek pracy i zatrzymać falę zwolnień – wówczas szybciej wrócimy do normalnego stanu naszej gospodarki i właściwego jej wzrostu – przewiduje Sawulski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis