Wojna w Ukrainie. Czy polscy eksporterzy przejmą rynek po dostawcach z Rosji i Białorusi?

pexels

Autorzy: Jakub Makurat, Country Manager Poland, Czechia, Slovakia, Baltic States, Ebury

Volodymyr Lisnyi, Partner we lwowskim oddziale Kancelarii Prawnej Axelo

 

Wojna w Ukrainie. Czy polscy eksporterzy przejmą rynek po dostawcach z Rosji i Białorusi?

Ukraina całkowicie zerwała stosunki handlowe z Rosją. Jednocześnie wprowadza ułatwienia dla zagranicznych firm, które chcą rozwijać eksport do Ukrainy. Tamtejsi konsumenci wypatrują na półkach towarów z nierosyjskimi metkami, a firmy handlowe intensywnie szukają nowych partnerów w Polsce.

Ponad 6 mld dolarów wyniosła wartość importu towarów do Ukrainy z Rosji w 2021 r. (+34 proc. r/r). Pomimo dodatniej dynamiki w ub.r. import towarów do Ukrainy z Rosji i tak był kilkakrotnie niższy niż przed aneksją Krymu w 2014 r. Kolejne 4,8 mld dolarów to wartość importu z Białorusi w 2021 r. (+68 proc. r/r). Od czasu rozpoczęcia wojny ukraińsko-rosyjska i ukraińsko-białoruska wymiana handlowa praktycznie nie istniała. Ogłoszony niedawno oficjalny zakaz importu towarów z Federacji Rosyjskiej tylko przypieczętował ten stan rzeczy.

Nawet jeżeli dojdzie do podpisania porozumienia pokojowego, relacje handlowe pomiędzy Ukrainą a Rosją i Białorusią już nie wrócą do stanu sprzed wybuchu wojny. To zaś stwarza nieoczekiwaną szansę dla polskich producentów i eksporterów. Gdyby wypełnili oni powstałą po Rosji i Białorusi lukę, Ukraina mogłaby zaliczyć spektakularny awans do grona największych partnerów eksportowych Polski. Oczywiście ze względu na strukturę importowanych przez nią towarów nie jest to w pełni możliwe, ale potencjał jest ogromny.

Ukraina podejmuje obecnie szereg działań, by rozwinąć współpracę gospodarczą z Zachodem. A Polska jest bardzo wyraźnym punktem na radarach ukraińskich importerów. To dla wielu z nich najkorzystniejszy kierunek – zarówno jeżeli chodzi o jakość, logistykę, koszty, jak i uwarunkowania kulturowe.

 

Krytyczny import do Ukrainy. Lista produktów robi się coraz dłuższa

Tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji 24 lutego polscy eksporterzy sprzedający towary do Ukrainy musieli zmierzyć się z szeregiem problemów. Wśród nich pojawiło się moratorium płatnicze, które uniemożliwiło ukraińskim kontrahentom realizację zagranicznych przelewów, a więc również terminowe regulowanie należności za sprowadzony towar.

Wśród wyjątków znalazły się produkty tzw. krytycznego importu, a więc takie, które ukraiński rząd uznaje za niezbędne do funkcjonowania kraju w warunkach wojny. Początkowo ich lista obejmowała m.in. leki, opatrunki, produkty higieniczne dla dzieci i agregaty prądotwórcze.

Co kilka dni lista ta się jednak wydłuża i według danych na początek kwietnia jest na niej już ponad 200 kategorii produktowych – to m.in. szereg artykułów spożywczych, wyrobów chemicznych, maszyn przemysłowych, urządzeń elektronicznych, części pojazdów.

Można więc powiedzieć, że pomimo stanu wojennego rząd ukraiński doskonale rozumie, że gospodarka musi funkcjonować, a na rynku nie może zabraknąć towarów dla konsumentów i przemysłu. Partnerów w Polsce wypatrują już np. sieci marketów, które do wybuchu wojny importowały towary z Rosji i Białorusi. Teraz intensywnie szukają one alternatywy dla tych dostaw.

Według informacji, które do nas docierają, również polscy producenci – np. z branży spożywczej – coraz częściej zgłaszają się do izb handlowych i doradców w poszukiwaniu szans na rozszerzenie sprzedaży do Ukrainy.

Uproszczone odprawy, preferencje celne i podatkowe dla ukraińskich importerów szansą dla polskich dostawców

Zgodnie z dekretem prezydenta Ukrainy oraz innymi rozporządzeniami ukraińskiego rządu lokalni importerzy mogą korzystać z uproszczonej odprawy towarów, bez cła, VAT czy podatku akcyzowego. Znacznie uproszczone zostały również zasady kontroli fitosanitarnej. Te zasady nie objęły oczywiście dostaw z Rosji i z Białorusi. Zgodnie ze zmianą w ukraińskiej Ordynacji podatkowej nowe przepisy nie dotyczą bowiem towarów sprowadzanych z państw uznanych za „agresorów przeciwko Ukrainie”.

Ta sytuacja otwiera drogę do rozwoju polskiego eksportu do Ukrainy i zastąpienia w ten sposób towarów rosyjskich i białoruskich. Można spodziewać się, że najszybciej zmiana będzie widoczna w zakresie produktów, które do tej pory były dostarczane jednocześnie z Polski, Rosji i Białorusi. I zwłaszcza w tych branżach, w których Polacy zbudowali silne marki eksportowe.

Przykładowo polskie firmy mają szansę zastąpić dostawców np. produktów z tworzyw sztucznych. W 2021 r. wartość ukraińskiego importu z Rosji w tej kategorii przekroczyła 351 mln dolarów (z Polski: 448 mln dolarów). Możliwość przejęcia części rynku istnieje też np. w kategorii wyrobów z drewna: w 2021 r. ukraińscy producenci kupili z Rosji towary z tej kategorii za ok. 36 mln dolarów, a z Białorusi – 135 mln dolarów (z Polski: 70 mln dolarów).

Można również spodziewać się rozwoju handlu produktami spożywczymi – wystarczy wspomnieć tu o wyrobach mlecznych, których import do Ukrainy z Białorusi wyniósł w 2021 r. ok. 33,5 mln dolarów (z Polski: 132 mln dolarów).

Handel podwyższonego ryzyka – jak się zabezpieczyć?

Polscy eksporterzy, którzy pomimo stanu wojennego kontynuują współpracę z ukraińskimi partnerami handlowymi bądź zamierzają ją rozpocząć, powinni pamiętać o możliwościach ograniczania ryzyka. Mogą oni rozważyć działania takie jak np.:

  • rozliczanie transakcji z wykorzystaniem zabezpieczeń prawnych, udzielanych przez podmioty z innych jurysdykcji (np. spółki z grupy kapitałowej kontrahenta),
  • zabezpieczanie rozliczeń należności w formie dodatkowego poręczenia przez inny podmiot,
  • zmiana formy rozliczenia na przedpłatę bądź zmniejszenie limitów kupieckich,
  • zabezpieczenie kursu walutowego,
  • weryfikacja zapisów umownych z kontrahentem, w szczególności postanowień dotyczących działania „siły wyższej” – wojna jest jej klasycznym przykładem.

Inwestycje w Ukrainie? Dopiero po wojnie

O ile polscy przedsiębiorcy, którzy dopiero rozważają eksport towarów do Ukrainy, mają duży komfort – zarówno w zakresie kształtowania kontraktów, jak i ich zabezpieczania – ze znacznie większym wyzwaniem mierzą się firmy, które wcześniej zainwestowały w rozwój produkcji w tym kraju.

Funkcjonowanie fabryk w stanie wojennym jest znacznie utrudnione nie tylko na wschodzie Ukrainy, ale nawet na z pozoru bezpieczniejszym obszarze przy granicy z Polską. Przedsiębiorcy nie mogą np. liczyć na wsparcie ze strony ubezpieczycieli, którzy nie podejmują się współpracy przy nowych projektach. To stanowi realny problem chociażby dla producentów, którzy finansują zakup nowych maszyn kredytami i leasingiem – bez odpowiedniego ubezpieczenia nie mogą przetransportować ich do swoich zakładów na terenie Ukrainy.

Można przypuszczać, że dopiero zakończenie rosyjskiej agresji w połączeniu z przyspieszeniem prac nad przyjęciem Ukrainy do Unii Europejskiej zachęcą inwestorów zagranicznych do zaangażowania kapitału w zniszczonej działaniami wojennymi Ukrainie. Nikt nie ma wątpliwości, że ten proces będzie wymagał także wsparcia od instytucji międzynarodowych.

Jak przypomina Polski Instytut Ekonomiczny, zajęcie Krymu i wybuch wojny w Donbasie kosztowały ukraińską gospodarkę 15,8% PKB (skumulowany spadek w latach 2014–2015). Dotacje i pożyczki dla Ukrainy przekazały wówczas m.in. Bank Światowy (4,6 mld dolarów) oraz OECD (3,4 mld dolarów).

Pewne jest, że skala zniszczeń i zapaści gospodarczej w Ukrainie po zakończeniu obecnej wojny będą znacznie większe. To oznacza, że niezbędne będzie międzynarodowe wsparcie w zakresie o wiele większym niż po aneksji Krymu w 2014 r.

Już teraz ukraiński rząd mówi o planach intensywnego wspierania inwestycji zagranicznych i obiecuje zmiany w ustawodawstwie, które umożliwią Ukrainie szybkie wejście do Unii Europejskiej. Ta wojna pokazuje jednak, że dla Ukrainy nie ma innej drogi.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.