Ropa naftowa jest w trendzie wzrostowym od I kwartału 2017 roku i podrożała w tym czasie ponaddwukrotnie. Zdaniem Pawła Cymcyka, prezesa Związku Maklerów i Doradców, surowiec może w tym roku jeszcze podrożeć, czemu sprzyjają konflikty polityczne i ożywienie gospodarcze. W konsekwencji odbije się to na kierowcach, a benzyna znowu podrożeje.
– Ropa naftowa pozostaje trochę w cieniu ostatnich wzrostów na rynkach akcyjnych, dlatego że w ostatnim czasie widzieliśmy solidne wzrosty – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Paweł Cymcyk, prezes zarządu Związku Maklerów i Doradców. – W ciągu roku ropa naftowa zdrożała o 50 proc., przy czym te wzrosty uszły uwadze większości inwestorów, którzy byli skoncentrowani na trwającej hossie w USA czy na rosnącej zmienności na rynkach w ciągu I kwartału 2018 roku.
Surowiec w ciągu nieco ponad roku odrobił więcej niż połowę strat poniesionych między połową 2014 roku, gdy zaczęły się spadki, a dołkiem z początku 2017 roku. Na odwrócenie trendu wpłynęło porozumienie zawarte między producentami ropy, w tym Rosją i krajami OPEC, o ograniczeniu produkcji. Obowiązuje ono od początku 2017 roku i było już dwukrotnie prolongowane. Na razie ma trwać do końca 2018 roku.
Rośnie natomiast popyt, gdyż światowe gospodarki rozwijają się coraz szybciej. Do tego dochodzi element polityczny; w przypadku zagrożenia konfliktami ceny ropy szybują. A to ostatnio jest wysokie: Stany Zjednoczone wypowiedziały Iranowi umowę nuklearną i ponownie nałożyły na ten kraj sankcje, co będzie oznaczało embargo na irańską ropę. Kraje OPEC mają się odnieść do tego wydarzenia 22 maja. Dwa dni wcześniej natomiast odbędą się w Wenezueli wybory prezydenckie, w których prawdopodobnie zwycięży kandydat rządzącej ekipy, która wpędziła kraj w dramatyczny kryzys. To może drastycznie ograniczyć dostawy wenezuelskiej ropy na światowy rynek.
– Te dwa elementy sukcesywnie pchają notowania ropy naftowej w górę i myślę, że poziom 70 dol. za baryłkę, który w tej chwili przebiliśmy, nie jest ostatnim pułapem, na którym ropa naftowa w 2018 roku może się znaleźć – prognozuje Paweł Cymcyk. – Tak jak po cichu rosła w 2017 roku, tak samo w 2018 roku ropa ma szansę znowu stać się czarnym koniem inwestycyjnym, na którego część inwestorów może postawić w ostatniej chwili, wtedy, kiedy te notowania będą przekraczały 80–90 dol. za baryłkę.
Wprawdzie ceny ropy naftowej nie przekładają się natychmiast na ceny paliw na stacjach benzynowych, ale z pewnym przesunięciem czasowym te ostatnie muszą podążyć za kosztem surowca. Dodatkowym elementem jest ładna pogoda, która sprzyja weekendowym wyprawom, i zbliżające się wakacje. Według portalu e-petrol.pl za benzynę Pb95 już w tym tygodniu będzie trzeba zapłacić od 4,92 zł do nawet 5,03 zł. W poprzednim tygodniu średnia wynosiła 4,92 zł.
– Możemy teraz śmiało prognozować, że wzrosty, które ostatnio obserwujemy na stacjach paliw, będą kontynuowane. Niestety już w okolicach wakacji wzmożony popyt na benzynę wprost przełoży się na to, że po raz kolejny przebijemy magiczną barierę 5 zł za litr – mówi szef Związku Maklerów i Doradców.
biznes.newseria.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis