Wczorajsze informacje z posiedzenia FED dały preteksty do osłabienia dolara. Wprawdzie oddalono ryzyko powrotu do cięć stóp procentowych (z komunikatu znikło zdanie o „niepewności” wokół perspektyw dla gospodarki, a żaden z członków FED nie oczekuje w tym momencie obniżki stóp w 2020 r., co pokazał tzw. wykres kropkowy), to jednak na konferencji prasowej Jerome Powell dał do zrozumienia, że nie należy też spodziewać się powrotu do cyklu podwyżek, o ile nie pojawią się „istotne zmiany” w perspektywach dla gospodarki. Chociaż, co warto zaznaczyć nie pojawił się wątek dotyczący tzw. uelastycznienia celu inflacyjnego, co byłoby mocnym sygnałem, że powrót do zacieśnienia polityki mocno oddala się w czasie.
Kombinacja stabilnych perspektyw dla FED na 2020 r. (zwłaszcza z utrzymaniem w najbliższych miesiącach luzowania ilościowego – „quasi QE4”) z lekkim podbiciem oceny perspektyw gospodarki, teoretycznie otwiera drogę do większego zainteresowania się… bardziej ryzykownymi aktywami, kosztem dolara. Oczywiście przy założeniu, że 15 grudnia nie dojdzie do przysłowiowego trzęsienia ziemi, czyli eskalacji kolejnego etapu wojny handlowej USA-Chiny. Tymczasem na 3 dni przed planowanym wprowadzeniem przez USA wyższych stawek na chińskie produkty, na oficjalnych kanałach jest cisza. W efekcie rynek za chwilę zacznie się obawiać, że odroczenia nie będzie…. A to na powrót podbije ryzyko i zaszkodzi też złotemu.
Dzisiaj w kalendarzu istotne informacje mogące mieć wpływ na złotego (poza wątkiem chińskim), to decyzja Europejskiego Banku Centralnego (godz. 13:45), oraz konferencja prasowa z udziałem Christine Lagarde od godz. 14:30 na której zaprezentowane zostaną m.in. nowe projekcje makro. Ostatnie miesiące przyniosły pewną stabilizację spadkowych trendów w danych, ale jest raczej zbyt wcześnie, aby mówić o jakimś twardym dnie i możliwym ożywieniu, skoro ryzyka zewnętrzne (zwłaszcza wojny handlowe) są nadal dużym zagrożeniem. Dlatego też nie wydaje się, aby EBC dodał wiele do notowań EURUSD, które wczoraj na fali słabości USD wybiły opór przy 1,1115. Rzut oka na wykres i widać, że mocny opór (bazujący m.in. na linii spadkowej trendu od maja 2018 r.) mamy w okolicach 1,1160 i jego złamanie nie będzie łatwe. Dodatkowo pamiętajmy, że jeżeli ryzyko chińskich ceł się zmaterializuje to zaszkodzi to notowaniom EUR.
Skoro przestrzeń do ruchu w górę na EURUSD nie jest w krótkim horyzoncie duża, to również wybicie przez USDPLN nowego dołka w grudniu poniżej ostatniego przy 3,8443 nie musi sugerować nowej fali spadkowej. Niewykluczone, że tydzień zamknie się bliżej 3,86, lub nawet wyżej, jeżeli w piątek rzeczywiście zrobi się nerwowo przez obawy o Chiny.
Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis