W ostatnim czasie na rynku walutowym widzimy sporą nerwowość na rynkach wschodzących, w tym na rynku złotego. Złoty jest dość słaby patrząc choćby z perspektywy ostatnich kilku miesięcy i duża w tym zasługa tego co się dzieje w Stanach Zjednoczonych.
Z jednej strony mamy sporo napięć geopolitycznych, Donald Trump otworzył wiele frontów i jest to odbierane tak, że na tych niepokojach tracą rynki wschodzące, które potrzebują zwykle spokoju i niskich stóp procentowych.
W USA stopy procentowe rosną, czyli jeśli ten kapitał może dostać wyższe oprocentowanie w dolarze to ma mniejszą skłonność do tego, żeby szukać tych wyższych oprocentowań na innych rynkach.
– W ostatnim czasie po raz kolejny ten proces, czyli podnoszenie stóp procentowych stało się obiektem krytyki ze strony prezydenta. W USA zbliżają się wybory uzupełniające do Kongresu, które odbędą się 6 listopada, więc wiadomo, że Partia Republikańska chce w jakiś sposób podkreślić swoje zasługi w gospodarce i powiedzieć w razie czego „co złego to nie my”. Jeśli coś jest nie tak to znaczy, że trzeba znaleźć winnego i tym winnym z punktu widzenia prezydenta USA jest FED, który te stopy procentowe podnosi, a powinien przecież „wspierać go w tym, żeby tą gospodarkę podgrzewać jeszcze bardziej” – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Co takie słowa Trumpa oznaczają dla rynków finansowych?
– Pierwszą reakcję zobaczyliśmy, jest to osłabienie dolara, ale pytanie brzmi: Czy na dłuższą metę może to mieć istotne znaczenie dla rynków? Pamiętajmy o tym, że Bank Centralny w USA, z resztą podobnie jak w Polsce, cieszy się sporą niezależnością i zmienia stopy procentowe głównie w oparciu o to co widzi w gospodarce, czyli jeśli teraz jest dobra koniunktura m.in. dlatego że Trump obniżył podatki korporacyjne, i jeśli jest powoli wracająca inflacja, to podnosi się stopy procentowe. Wydaje się, że ten proces będzie trwał. Taka kolejna podwyżka czeka nas we wrześniu.
Prezydent w pewnym stopniu ma wpływ na kształt polityki pieniężnej. Nominuje cały zarząd FED-u, nominował prezesa, ale są tam jeszcze wolne wakaty, więc teoretycznie mógłby ustawić ten zarząd bardziej pod siebie. Wydaje się jednak, że to jest bardziej polityczna gra i Bank w USA będzie nadal cieszył się sporą niezależnością.
– Ja nie traktowałbym tych słów Trumpa, jako jakiś istotny przełom, ale takie poszturchiwanie FED-u, wskazywanie, że dolar jest za mocny, że te podwyżki są niepotrzebne może dać trochę oddechu rynkom wschodzącym – mówi dr P. Kwiecień.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis