Pandemia COVID-19 znacząco zmieniła rynek pracy. Obecne dane pokazują, że najczarniejsze scenariusze okresu pandemicznego nie zrealizowały się. Prognozy przedstawiane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy zakładał, że rok 2020 zamkniemy z poziomem bezrobocia wynoszącym około 10%. Komisja Europejska również przewidywała wyraźny wzrost stopy bezrobocia. Oba scenariusze nigdy się nie sprawdziły. Ze wstępnych danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii wynika, że w żadnym województwie wskaźnik bezrobocia w marcu 2021 roku nie przekroczył 11 proc. Współczynnik bezrobocia mierzony metodologią Eurostatu w Polsce w najwyższym puncie od początku pandemii wynosił 4%. W dodatku są to dane z pierwszego kwartału tego roku. Natomiast przez większość okresu kryzysu stopa bezrobocia nie wzrastała w dramatyczny sposób, a nawet ustabilizowała się na jednym z najniższych poziomów w ramach Unii Europejskiej. Obecnie wynik naszego kraju to trzecie miejsce w Unii, jeżeli chodzi o najniższą stopę bezrobocia. Jest to wynik sięgający 3,6%. Jak wskazują eksperci, relatywnie dobra sytuacja na rynku pracy to efekt po części dobrego punktu startowego, a także struktury polskiej gospodarki. Większość firm nie poszła najprostszą ścieżką, jaką było zwalnianie pracowników żeby szukać oszczędności – ale raczej walczyła o utrzymanie poziomu zatrudnienia, tnąc plany rekrutacyjne oraz nowe etaty. W tym momencie wracamy powoli do wyników sprzed pandemii, a większość sygnałów świadczy o dobrych prognozach na najbliższe miesiące – przy założeniu, że pandemia będzie pod kontrolą.
– To, co widzieliśmy w okresie kryzysowym i bardzo uwidoczniło się na polskim rynku pracy – ale dominowało też w innych krajach rozwiniętych – to fakt, że osoby, które ucierpiały najmocniej na rynku pracy, to osoby młode. Było to spowodowane tym, że sektory, w których pracowali, były zamknięte w ramach restrykcji sanitarnych. Jest to specyfika, która dotknęła głównie sektor usługowy np.: gastronomia, hotelarstwo czy też branżę kultury – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Należy też podkreślić, że bezrobocie młodych było najwyższe w ostatnich latach – a co jeszcze bardziej niepokojące, część tych osób się dezaktywowała. Oznacza to, że nie wpadali oni w pulę osób bezrobotnych – czyli tych, którzy z definicji chcą szukać pracy – lecz do grona osób, które straciły pracę i nie chcą szukać nowej. Jeżeli chodzi o inne grupy wiekowe zauważyliśmy, że poziom zainteresowania pracą i zatrudnieniem wzrastał. Osoby w średnim wieku oraz osoby starsze częściej chciały pracować niż wynika z danych z czasów przedkryzysowych. Patrząc na najnowsze dane Eurostatu dotyczące zatrudnienia widzimy, że drugi kwartał 2021 roku był okresem bardzo dużego wzrostu. Obecnie wysokie zatrudnienie przy jednym z najniższych poziomów bezrobocia wyróżnia Polskę na tle innych krajów europejskich. Jest to spowodowane tym, że kryzys uderzył w kraje południowo-europejskie, ponieważ tam było duże nasycenie zatrudnienia w sektorach turystycznych, gastronomii oraz hotelarstwie. Trzeba zaznaczyć, że w Polsce udział tych branż w całej gospodarce jest relatywnie mały. Ponadto mieliśmy jedną z największych tarcz pomocowych w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej. Jednak same pieniądze nie rozwiązałyby problemów. Widzieliśmy duże zaangażowanie przedsiębiorców i właścicieli firm, ale także pracowników, aby próbować zmierzyć się z kryzysem. By mówić o wynikach sprzed kryzysu, musimy jeszcze poczekać. Przewidujemy, że w przyszłym roku wiele trendów będziemy mogli nazwać podobnymi do tych, z którymi wchodziliśmy w kryzys pandemiczny – ale pod warunkiem, że nie będziemy mieli dodatkowych restrykcji w najbliższych miesiącach – wyjaśnia Kubisiak.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis