W poniedziałek opadły emocje wywołane nieoczekiwanie dobrym raportem Departamentu Pracy w piątek po południu. W amerykańskiej gospodarce przybyło w lipcu aż 528 tys. nowych etatów poza rolnictwem, stopa bezrobocia cofnęła się do 3,5 proc., a dynamika płacy godzinowej utrzymała się na poziomie 5,2 proc. r/r. W efekcie mocno wzrosły oczekiwania, co do kolejnej podwyżki stóp procentowych przez FED o 75 punktów bazowych – prawdopodobieństwo takiego ruchu na posiedzeniu we wrześniu oscyluje wokół 70 proc. Kolejni członkowie Rezerwy Federalnej (Bowman, Daly) dali do zrozumienia, że w środowisku wysokiej inflacji wszystkie opcje są na stole.
Dzisiaj dolar jednak cofa się na szerokim rynku korygując umocnienie z piątku. Kluczowa publikacja to teraz inflacja CPI, którą poznamy w środę. Rynki mają świadomość, że do posiedzenia FED zostały jeszcze (lub też aż) 44 dni, a takie tempo podwyżek stóp (75 punktów na posiedzenie) jest nie do utrzymania na jesieni. Innymi słowy – piątkowe dane wytrąciły argumenty za kontynuacją obserwowanego od połowy lipca osłabienia dolara, ale i też nie ma mocnych przesłanek za wejściem w silną falę wzrostową.
W grupie G-10 najsilniejsze są też waluty Antypodów, uwagę zwraca też przyzwoite zachowanie się walut naszego regionu (zwłaszcza forinta), oraz dobre zachowanie się euro, biorąc pod uwagę… obniżenie perspektywy ratingu do negatywnej przez Moodys dla Włoch (sama ocena pozostała na poziomie BAA3), co w dłuższej perspektywie będzie podbijać nerwowość wokół wspólnej waluty (Włochy są najsłabszym ogniwem strefy euro biorąc pod uwagę niestabilność polityczną i wysokie zadłużenie).
Dzisiejszy kalendarz danych makro jest w zasadzie pusty. Uwagę może zwracać geopolityka – Chiny zapowiedziały kontynuację manewrów wojskowych wokół Tajwanu, nadal utrzymuje się „szorstka” dyplomatyczna retoryka po obu stronach.
EURUSD – euro nie ma wyboru?
Watek włoskiego ratingu nie jest dzisiaj szczególnie głośny, ale rynki przypomną sobie o nim bardziej we wrześniu, kiedy zaczną narastać obawy o sytuację we Włoszech w kontekście zaplanowanych na 25 września przedterminowych wyborów, które najprawdopodobniej wygra skrajna prawica. Czy to wywróci wszystko o 180 stopni? Jesień będzie też okresem strachu przed posunięciami Kremla w temacie Nord Stream I, który jest kartą przetargową z zachodnią Europą w kontekście trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Euro nie ma, zatem wyboru i musi potanieć? Lipiec pokazał, że nawet podwyżka stóp przez ECB o 50 punktów bazowych nie robi większego wrażenia. Bo ECB nie umie rozmawiać z rynkami, jest mocno zachowawczy w prognozach, ale w sumie nie ma… wyboru.
Technicznie parytet jest w zasięgu, co oznacza, że w perspektywie kilku miesięcy należy widzieć cele bardziej w okolicach 0,96. W krótkim okresie rynek jednak czeka pod linią trendu spadkowego (co już miało wcześniej miejsce). W kalendarzu mamy inflację CPI z USA w środę i wydaje się, że do tego czasu większych rozstrzygnięć nie zobaczymy.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis