Mamy piątek, więc zaczną powracać obawy związane z tym, co przyniesie weekend w temacie rozwoju COVID-19, zwłaszcza na terenie USA, które przejęły niechlubną pałeczkę lidera (85 tys. zachorowań). Dzisiaj sentyment już jest gorszy, niż wczoraj, gdzie mieliśmy zwyżki na giełdach i osłabienie dolara – nieraz dynamiczne, jak chociażby w przypadku GBPUSD, czy USDJPY, co świadczy tylko o spekulacyjnym charakterze ruchu.
Wczorajsze słabe dane z rynku pracy z USA (blisko 3,3 mln nowych wniosków o bezrobotnych w ciągu tygodnia) mogą się powtórzyć w kolejnych okresach, więc ich wczorajsza kontrariańska interpretacja nie była do końca uzasadniona. Zgoda, że za wczorajszym poprawą sentymentu mogły stać słowa szefa FED, który dał do zrozumienia, że bankowi centralnemu wystarczy amunicji, a celem jest taka stymulacja gospodarki, aby ta szybko odbiła, jak pandemia się zakończy. Ale oczekiwanie, że drukowane dolary z FED załatwią wszystko, tym badziej koronawirusa, zdaje się być w pewnych momentach po prostu infantylne.
W przestrzeni FX obserwowane wczoraj spadki dolara hamują, większość walut jest już słabsza w relacji do USD. Najgorszej zachowuje się korona norweska, która wczoraj wyraźnie zyskiwała, ale na to nakłada się też słabość notowań ropy naftowej.
OKIEM ANALITYKA – Spekulacja tłumiona przez koronawirusa
Pomału zmierzamy do końca tygodnia, który przyniósł spekulacyjne odbicie przecenionych aktywów. Nie bójmy się używać tego słowa, bo fundamentalnych przesłanek do zwyżek giełdowych indeksów, odbicia na surowcach, ale również mocniejszej korekty dolara względem pozostałych walut, jaka miała miejsce wczoraj, za bardzo nie ma. Uważny obserwator najpewniej dostrzegł, że sentyment uległ wyraźniejszej poprawie po tym, jak FED ogłosił kilka dni temu nielimitowany program QE. Inwestorzy nauczeni historią z początku poprzedniej dekady, uznali, że może być to okazja do kupna przecenionych aktywów. Czyżby?
Idąc schematem opartym o działania FED możemy dojść do wniosku, że w najbliższych tygodniach całkowicie wymażemy marcowe spadki na indeksach, a dolar będzie systematycznie tracił. A jaka jest rzeczywistość? Mimo wprowadzanego lockdownu w wielu krajach (być może spóźnionego) pandemia COVID-19 nabiera tempa, a jej epicentrum przenosi się do USA. To sugeruje tylko, że wspomniany lockdown może potrwać znacznie dłużej, niż się to wydaje, a na to zdaje się, że nie jesteśmy całkiem przygotowani…
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis