Nowy tydzień zaczynamy z gorszymi nastrojami na rynkach, zwłaszcza w Europie, gdzie nerwowość podbiły doniesienia Rosjan o planowanym wyłączeniu z użytkowania gazociągu Nord Stream I na trzy dni w końcu miesiąca w celu „rzekomej” konserwacji. W efekcie EURUSD zszedł w stronę parytetu, a giełdy europejskie rozpoczęły handel od wyraźniejszych spadków. Mieszane nastroje były podczas sesji w Azji, chociaż Ludowy Bank Chin zdecydował się na obniżkę oprocentowania pożyczek, niemniej tylko kosmetyczną – o 5 p.b. dla jednorocznych i 15 p.b. dla pięcioletnich. Spadkowe otwarcie zapowiadają też kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy, co jest kontynuacją ruchu zainicjowanego w zeszłym tygodniu (szczyt wypadł 16 sierpnia).
W kalendarzu nie ma dzisiaj istotnych danych makro, w tym tygodniu uwaga skupi się na zaplanowanym na piątek wystąpieniu szefa FED podczas sympozjum w Jackson Hole. Czy Jerome Powell będzie chciał jednak kwestionować podejście swoich kolegów, którzy uważają, że błędem byłaby nazbyt szybka rezygnacja z agresywnego podejścia w polityce monetarnej? Poza tematami z USA uwagę przyciągnie też sytuacja w strefie euro – jutro poznamy szacunkowe odczyty indeksów PMI za sierpień, a w czwartek indeks Ifo i PKB z Niemiec. Dzisiaj rano agencje przytaczają wypowiedź szefa niemieckiego Bundesbanku (Joachim Nagel), który twierdzi, że Europejski Bank Centralny nie powinien rezygnować z kolejnych podwyżek stóp procentowych mimo nadciągającej recesji w gospodarce.
W gronie G-10 najsłabsze wobec dolara są dzisiaj korona szwedzka, oraz euro. W grupie najsilniejszych mamy waluty Antypodów. Uwagę zwraca jednak słabość rynków wschodzących, w tym walut naszego regionu.
EURUSD – flirt z parytetem
Notowania EURUSD powróciły w okolice parytetu relatywnie szybko – ostatni raz te okolice obserwowaliśmy w połowie lipca. Podwyżka stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny o 50 punktów bazowych w końcu lipca niewiele tu pomogła. Tym samym rynek sceptycznie podchodzi do wpływu kolejnego posunięcia, jakie jest możliwe we wrześniu. Słabość euro wynika z obaw o recesję, którą potęgować mogą działania Rosjan na rynku surowców – dzisiaj nerwowość wywołały kolejne doniesienia o trzydniowym wyłączeniu gazociągu Nord Stream I w końcu sierpnia. Rynek może się też obawiać eskalacji konfliktu rosyjsko-ukraińskiego na jesieni i zimą. Słowem, perspektywy dla euro pozostają słabe.
Z kolei dolar pozostaje na fali na szerokim rynku napędzany oczekiwaniami co do „jastrzębiej” postawy FED – rynek wycenia szanse na kolejną podwyżkę stóp procentowych we wrześniu o 75 punktów bazowych na tyle samo, co o 50 punktów bazowych. Amerykańską walutę wspiera też coraz wyraźniejszy globalny risk-off.
Reasumując, test dołka przy 0,9951 z połowy lipca jest dość prawdopodobny. Jego naruszenie też, gdyż wskaźniki nie dają sygnałów wyhamowania nowej fali spadkowej na tej parze.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis