Bogaci rozbili bank. Ponad 4 miliardy na transfery

foto: pixabay

Okienko transferowe dziś od nas odchodzi, ale my analizujemy je jeszcze na kilka różnych sposobów. Było już o największych transferach piłkarskiej Europy, to teraz o tym, o czym (podobno) nie rozmawiają dżentelmeni, czyli o pieniądzach. Która liga wydała najwięcej na swoich piłkarzy? To nie powinno zaskakiwać.

Od lat najwięcej wydaje się w Anglii – tak olbrzymich pieniędzy, jakimi kluby władają na Wyspach Brytyjskich, nie zobaczymy nigdzie indziej. Weźmy przykład wcale nie z najwyższej półki – West Ham United. Klub z Londynu, który po czterech kolejkach nie ma na koncie jeszcze punktów, robił sporą furorę liczbą i wagą transferów, jakie przeprowadzał. Za siedmiu zawodników ekipa z London Stadium zapłaciła… 103 miliony 450 tysięcy tysięcy euro (według transfermarkt), co daje około 40 milionów 410 tysięcy funtów. W sumie kluby Premier League wydały łącznie 1,4 miliarda euro.

Piętro niżej – na drugim miejscu była naturalnie Serie A. Królem polowania okazał się naturalnie Juventus z najdroższym swoim transferem, czyli sprowadzeniem za 117 milionów euro Cristiano Ronaldo. Widać więc jednak, że to wyższa półka, niż wyżej opisany West Ham, ale weźmy pod uwagę, że tutaj mówimy o najlepszej drużynie kraju, a tam ledwie o przeciętnej drużynie, która na ten moment jest w absolutnym ogonie tabeli.

Na trzeciej lokacie znalazła się Hiszpania i La Liga. Pięć największych klubów tej ligi – Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt, Valencia i Sevilla wydały na zawodników 577 milionów euro. Pozostałe drużyny, które dysponują dużo skromniejszym budżetem zmieściły się w kwocie 319 milionów euro.

Dość „ubogo” pod tym kątem wyglądają transfery w Ligue 1 i Serie A, gdzie łącznie na pozyskanie zawodników wydano 1 miliard 174 miliony euro. We Francji było to trochę więcej (579 milionów), Niemcy okazały się najmniej rozrzutne i tam tylko 495 milionów euro zostało wyłożone na nowych piłkarzy. Suma wszystkich wydatków tego lata to 4 miliardy 400 milionów euro. Prowadzi to do smutnej, ale dość prawdziwej konkluzji, że 10 lat temu nawet nie pomyślelibyśmy o takich kwotach. Cofam się o prawie 20 lat wstecz i widzę, że za Zinedine Zidane’a w sezonie 2001/2002 Real Madryt zapłacił 77,5 miliona euro. Dziś Liverpool za BRAMKARZA Alissona daje 62,5 miliona euro. To niewiele mniej, a mówimy o bramkarzach, za których zawsze ceny są trochę niższe.

Czy pora zastanowić się nad obowiązującym w całej Europie finansowym Fair-Play? Polityka pieniądza dysponuje dziś niewyobrażalną siłą, ale już teraz mało kto jest w stanie sobie wyobrazić choć małą część pieniędzy, jaką obraca się co pół roku na transferowej karuzeli. Jeśli nie uda się tego ograniczyć, niedługo kluby zaczną wariować, a futbol stanie się jeszcze większą maszynką do zarabiania pieniędzy. Nie jestem pewny, czy my tego właśnie chcemy…

Radosław Kępys

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.