Mimo że początek bieżącego tygodnia przyniósł odbicie notowań ropy naftowej w górę, kolejne dni na rynku tego surowca były okresem przewagi strony podażowej. W rezultacie, cena ropy nadal porusza się niedaleko tegorocznych – i wieloletnich – minimów cenowych.
Presja podażowa na rynku ropy naftowej wynika przede wszystkim z perspektyw nadwyżki na globalnym rynku tego surowca. Ta z kolei jest powiązana z negatywnymi konsekwencjami koronawirusa w postaci m.in. osłabienia popytu na ropę naftową.
Ten efekt zaczyna być już dostrzegalny wśród producentów ropy naftowej. Spadek popytu na ropę dotyczy m.in. Arabii Saudyjskiej. Kraj ten zapowiadał znaczące zwiększenie wydobycia ropy od kwietnia, czyli od momentu wygaśnięcia porozumienia naftowego OPEC+. Jednak wiele wskazuje na to, że mimo obniżonych cen surowca, Saudyjczycy nie będą mogli liczyć na istotny wzrost popytu na swoją ropę.
Royal Dutch Shell oraz amerykańskie rafinerie obniżają zamówienia na saudyjską ropę, fińska Neste nie zamawia w ogóle ropy z tego kraju w kwietniu. Mniejsze lub opóźnione dostawy zamawiają także rafinerie z Indii czy Polski. Saudyjczycy nie mogą liczyć nawet na Chiny. Unipec, będący częścią giganta Sinopec, nie zwiększy zamówień na ropę z Arabii Saudyjskiej głównie ze względu na zwiększone koszty frachtu – a tych obniżyć się nie da w obliczu obserwowanego obecnie podwyższonego zapotrzebowania na tankowce.
Powyższe informacje odzwierciedlają trudną sytuację na globalnym rynku ropy naftowej. Jednocześnie, mogą one świadczyć o coraz lepszych długoterminowych perspektywach dla cen ropy. Niewiele krajów będzie w stanie wytrzymać przedłużający się okres obecnych niskich cen tego surowca, a to zmusi producentów do interweniowania na tym rynku poprzez istotnie zmniejszenie produkcji lub porozumienia polityczne.
Dorota Sierakowska, BossaFX
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis