Sezon na tańsze kredyty i mieszkania w pełni

foto: flickr, zasoby NBP

Niższe ceny mieszkań i lepsze warunki kredytowe – na to można liczyć kupując mieszkanie pod koniec roku. Powód jest prosty. Banki i deweloperzy chcą pochwalić się jak najlepszymi wynikami przed swoimi udziałowcami, a przez epidemię mają co nadrabiać.

 

Zarówno deweloperzy, jak i banki mają w tym roku przed sobą już ostatnie tygodnie wytężonej pracy. Sprzedaż mieszkań i kredytów na najwyższych obrotach będzie przecież prowadzona co najwyżej do drugiego lub trzeciego tygodnia grudnia. Potem wszyscy zajmą się przygotowaniem do Świąt i witaniem Nowego Roku. Przerzedzi to grono klientów, ale też sami sprzedawcy mieszkań i kredytów będą mieli więcej innych rzeczy na głowach.

 

Jest to o tyle ważne, że wyniki roczne są kluczowe z punktu widzenia udziałowców – zarówno firm deweloperskich, jak i banków. Dlatego szefostwu szczególnie zależy na tym, aby pochwalić się jak najlepszą sprzedażą.

 

Moment sprzyja kupującym

 

Osoby kupujące mieszkania nie powinny tego lekceważyć. Jest to bowiem dobra okazja do zakupu własnego „M” na korzystniejszych warunkach. Dane historyczne pokazują, że mechanizm ten działa zarówno u deweloperów, jak i w bankach. Dane NBP sugerują bowiem, że w ostatniej dekadzie średnia cena metra nowego mieszkania była w czwartym kwartale niższa niż w trzecim.

 

Złą informacją dla kupujących jest to, że różnica ta nie była wysoka. Nawet w Warszawie – gdzie mieszkania są najdroższe – wynosiła przeciętnie tylko trochę ponad 70 złotych w przeliczeniu na metr lokalu. W przypadku przeciętnego „M” mówimy więc jedynie o oszczędności rzędu 3-4 tysięcy złotych. Czy więc należy porzucić nadzieje o korzystnym zakupie mieszkania pod koniec roku? W żadnym wypadku! Po pierwsze jest to tylko średnia – w praktyce ugrać można zarówno więcej, jak i mniej. Pamiętajmy też, że cena metra mieszkania, to rzecz, którą z deweloperem najtrudniej negocjować. Znacznie łatwiej jest uzyskać tańszą lub nawet darmową komórkę lokatorską, rabat na miejsce postojowe czy pakiet wykończeniowy. W ten sposób można próbować pod koniec roku wynegocjować znacznie więcej niż wspomniana wyżej obniżka ceny mieszkania.

 

Dzięki statystykom publikowanym przez NBP wiemy też, że składając wnioski kredytowe pod koniec roku można co do zasady liczyć na lepsze warunki. Jeśli złożymy wniosek kredytowy w grudniu, to na pieniądze z banku możemy liczyć w styczniu lub lutym, a dane za ostatnie 15 lat pokazują, że wypłacane na początku roku kredyty miały odrobinę niższe RRSO. Chodzi o oprocentowanie uwzględniające wszystkie dodatkowe koszty. Znowu nie jest to jakaś ogromna różnica – średnio zaledwie 11 punktów bazowych, czyli trochę ponad promil. Niby niewiele, choć w praktyce oznacza to, że pożyczając na 30 lat kwotę 300 tys. złotych można zaoszczędzić 5 tysięcy złotych. Przy tym ważna uwaga – banki niechętnie negocjują marże, ale już obniżka prowizji czy opłat jest jak najbardziej możliwa.

 

 

Przez lockdown firmy mają spore zaległości do nadrobienia

 

Tyle mówią nam dostępne za ostatnie lata dane, a teraz ze względu na okoliczności może być jeszcze ciekawiej. Sytuacja w poszczególnych firmach może być oczywiście zupełnie inna. Nie brakuje przecież firm deweloperskich, które w tym roku notują rekordową sprzedaż i przez to nie będą chętne do nadmiernych ustępstw. Jeśli jednak spojrzymy na cały rynek, to bez wątpienia okoliczności sprzyjają kupującym – a już na pewno bardziej niż rok temu. Powód jest bardzo prosty. Deweloperzy w bieżącym roku sprzedadzą najpewniej mniej mieszkań niż w 2019 roku. Szacunki HRE Investments sugerują tu 15-proc. regres. Powód jest oczywisty – epidemia, która na wiosnę zamknęła biura sprzedaży mieszkań. Choć popyt szybko się odbudował, to tych zaległości po prostu nadrobić się nie da.

 

W bankach też nastroje nie są najlepsze. Wiele instytucji, w odpowiedzi na sytuację epidemiczną, zakręciło kurki z kredytami. Do tego mierzyły się z absencjami pracowników czy problemami natury administracyjnej (klienci nie uzyskiwali na czas dokumentów potrzebnych do kredytu). I choć dane NBP za trzy kwartały br. sugerują, że wartość nowych kredytów mieszkaniowych jest już wyższa niż w analogicznym okresie 2019 roku, to wciąż nie jest pewne czy podobnie będzie w całym roku. Bez wątpienia też pierwotnie bankowcy zakładali znacznie wyższą sprzedaż hipotek niż ta, którą teraz przewidują na bieżący rok nawet najbardziej optymistyczne prognozy.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.