Globalne rynki akcji mają za sobą pierwszy tydzień pełnego spotkania z sezonem wyników kwartalnych. Wejście w sezon publikacji raportów odbyło się przy nisko postawionej poprzeczce oczekiwań, więc łatwo było o zaskoczenia. W istocie rynek oczekiwał i oczekuje, iż spółki małe pokażą spadek zysków o 90 procent, średnie o 67 procent, a duże o 44 procent. W takim kontekście przestrzeni do pozytywnych reakcji nie brakowało. W istocie zwyżki indeksów S&P500 o przeszło 1 procent i DJIA o ponad 2 procent wskazują – a raczej mogą wskazywać – iż gracze pozytywnie przyjęli pierwsze raporty. Jednak spadek Nasdaqa Composite i reakcja rynku na bardzo dobre wyniki Netflixa sygnalizują, iż w tle pojawił się mechanizm sprzedawania wygranych II kwartału na rynkach akcji i kupowania bardziej konserwatywnych branż niż nowe technologie. Czas pokaże, czy mechanizm, który już nazywa się wielką rotacją przetrwa kolejne dwa tygodnie spotkania z wynikami spółek technologicznych, ale bez wątpienia zachowanie rynków amerykańskich w ostatnim tygodniu jest ostrzeżeniem, iż po fazie mocnych zwyżek pojawiły się również realizacje zysków.
Spotkanie z wynikami spółek przykryło zamieszanie wokół pandemii, która nie zwalnia. W skali świata cały czas można mówić o wzroście liczby przypadków, ale na plan pierwszy wybijają się dynamika epidemii w USA oraz wzrosty liczby zakażeń w miejscach, które przedstawiano jako sukcesy walki z lawinowym wzrostem zarażeń lub jako miejsca z zakończoną ostrą fazą epidemii. Szczególnie ważne dla graczy były powroty zamknięć części gospodarek i regionów w USA – ale też w Izraelu czy części państw europejskich – które kwestionują zasadność pozycjonowania się graczy pod odbicie ekonomiczne typu V. Niepewność wokół przyszłej dynamiki zachorowań miesza się z danymi makro, które również kwestionują zasadność dość jednokierunkowego handlu na głównych rynkach świata. W praktyce więc w zakończonym tygodniu można było mówić o solidarnym połączeniu się wątpliwości wobec ożywienia gospodarczego i perspektyw zakończanie ostrej fazy pandemii. Na dziś wszystko wskazuje, iż świat dobije do jesieni – a więc teoretycznie punktu, w którym pojawi się druga fala pandemii – z lokalnie wybuchającymi ogniskami zarażeń, które jednak będą sumowały się we wzrost liczby nowych przypadków.
Niezależnie od tego, kolejne dwa tygodnie powinny być jednak podporządkowane wynikom kwartalnym spółek, dla których przeciwwagą będą głównie doniesienia z frontu walki z pandemią. Dane makro będą tematem uzupełniającym. Klucz do nastrojów utrzyma amerykański sektor technologiczny, którego udział w indeksach Nasdaq Composite i S&P500 jawi się dziś jako przesądzający o kondycji rynków w całości. Siłą korelacji zachowanie giełd amerykańskich będzie rozlewało się na inne rynki i warto zakładać, iż właśnie kondycja Wall Street przesądzi o tym, w jakich nastrojach będą gracze w końcówce lipca i po zakończeniu sezonu publikacji wyników za II kwartał. Nie warto też ignorować układów technicznych, które wskazują, iż ważne indeksy stanęły przed przymusem wybrania alternatywnych ścieżek w postaci poddania się korektom lub zaatakowania rekordów rynków byka i całkowitego odrobienia tegorocznych strat, które w wielu przypadkach są tożsame ze stratami poniesionymi po wybuchu pandemii. W naszej opinii bazowym scenariuszem na kolejne wakacyjne tygodnie jest jednak scenariusz konsolidacyjny i próby pozycjonowania się graczy pod lepszą kondycję spółek w drugiej połowie roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis