W zakończonym tygodniu uwaga globalnych rynków akcji została podzielona pomiędzy wzrost napięcia na linii Pekin-Waszyngton, powrót zaniepokojenia stanem epidemii w USA i zwątpienie oraz realizację zysków na spółkach sektora technologicznego. Pierwsza zmienna jest znana rynkom od miesięcy, ale wzajemne nakazy zamknięcia konsulatów przez Chiny i USA jawią się jako sięgnięcie nowego dna w stosunkach politycznych pomiędzy dwoma krajami. Konkurencja na polu politycznym, technologicznym i gospodarczym doprowadziła dwie stolice do stanu zbliżonego do zimnej wojny, który kwestionuje szanse na złagodzenie sporów handlowych i faktycznego status quo jeśli chodzi stan negocjacji w wojnie celnej. Rynki zwyczajnie musiały pogodzić się z faktem, iż do zakończenia pierwszej lub ostatniej kadencji prezydenta Donalda Trumpa negocjacje handlowe pomiędzy USA i Chinami będą zamrożone, a stosunki – jeśli będą ewoluowały – to raczej w stronę dalszego schłodzenia niż poprawy.
Kolejnym elementem jest stan epidemii w USA, która nie daje o sobie zapomnieć nie tyle z racji dynamiki wzrostów nowych przypadków – amerykańskie władze sanitarne zdaje się dotarły do granic możliwości dziennego testowania nowych przypadków i stąd stabilizacji nowych zarażeń – co z faktu, iż część stanów została zmuszona do redukowania dynamiki otwierania życia gospodarczego. W efekcie na giełdy wrócił strach przed lokalnymi zamknięciami i pogorszeniem stanu gospodarki. Zaniepokojenie dynamiką epidemii uzupełniło się z zaniepokojeniem stanem rynku pracy, który oglądany przez pryzmat cotygodniowych szacunków liczby podań o zasiłki dla bezrobotnych jawi się jako znacznie gorszy od optymistycznego – lub mniej pesymistycznego – obrazu rynku pracy prezentowanego w danych raz na miesiąc przez Departament Pracy. W skrócie rzecz ujmując zakończonym tygodniu pole makro i pole sanitarne zlały się w zwątpienie, co do scenariusza odbicia typu V, które zostało wycenione przez rynki akcji.
Nie ma jednak wątpliwości, iż najważniejszym elementem zeszłotygodniowego układu sił na Wall Street, skąd atmosfera rozlała się na cały świat, była realizacja zysków na spółkach amerykańskiego sektora technologicznego. Skala odejścia na południe była tak duża, iż Nasdaq Composite i Nasdaq 100 straciły po około 3 procent i były najsłabszymi z głównych indeksów światowych. To, co jedni chcą nazywać spuszczaniem powietrza z bańki w sektorze technologicznym jest jednocześnie spuszczaniem powietrza z odbicia na rynkach po reakcji graczy na globalny kryzys. Wszyscy nagle zaczęli zdawać sobie sprawę, iż oderwanie się spółek FAAMG od rynku było jednocześnie przejęciem przez grupę liderów władzy nad kondycją indeksów, z racji takiej, a nie innej konstrukcji poszczególnych koszyków. Bez grupy FAAMG Wall Street byłaby na znacznie większych minusach i odbicie po pandemicznej wyprzedaży byłoby znacząco mniej spektakularne. W zaczętym właśnie tygodniu warto oczekiwać dalszego skupienia uwagi na grupie FAAMG z racji spotkania giełd z wynikami Facebook, Google i Apple i założyć, iż reakcje na wyniki tej trójcy przesądzą o obrazie całego tygodnia.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis