Rynki zagraniczne: Historia nie sprzyja bykom

Globalne rynki akcji mają za sobą kolejny tydzień gry w kontekście pandemicznego zamieszania i zaniepokojenia konsekwencjami nagłego zatrzymania większości gospodarek. W solidarnej przecenie i spadkach większości indeksów dało się jednak zaobserwować mechanizm różnicowania rynków przez inwestorów, na ulokowane w krajach mających szansę na szybsze zakończenie epidemii i szybszy powrót do zdrowia i postrzegane jako bardziej dotknięte skalą zamieszania gospodarczego. Na ten element nałożyła się geografia, która wskazuje, iż na półkuli północnej rozpoczęta w Chinach pandemia przemaszerowała przez Bliski Wschód do Europy, by teraz znajdować epicentrum w USA i wreszcie wrócić do Azji, po drodze rozlewając się na Afrykę i Amerykę Południową. Nie bez znaczenia były też sygnały ze strony rządów, które ogłaszały programy pomocowe na szczeblu lokalnym, co owocowało lokalnymi wycenami ich konsekwencji.

Niezależnie od powyższych zmiennych zachowanie rynków daje sprowadzić się do wspólnego mianownika, którym jest przekonanie inwestorów, iż odbicie po ostatniej przecenie mogło nie skończyć spadków na giełdach. W istocie po pierwszej fali optymizmu, która budowana była na modelu, iż odbicie gospodarcze po pandemii może przybrać formę odbicia typu V, rosła również świadomość, iż oszacowanie skali strat jest zwyczajnie niemożliwe. Publikowane dane z kondycji sektorów gospodarki – jak odczyty indeksów PMI czy ISM – łączą się już z fatalnymi w wymowie danymi z rynku pracy w USA, które tylko w tygodniu poprzednim ostrzegły przed możliwością wzrostu amerykańskiego bezrobocia do kilkunastu procent. Dla przypomnienia, stopa bezrobocia w USA po kryzysie 2008 roku wyniosła około 9 procent, więc tylko ta jedna zmienna ostrzega, iż rynki akcji mają do uwzględnienia w cenach scenariusze, których nie musiały uwzględniać nawet po największym kryzysie od blisko 100 lat.

Dane historyczne są dla rynków akcji brutalne w wymowie. W większości przypadków kryzysy mniejszego typu, niż rysujący się na horyzoncie przeceniały akcje o wartości dwukrotnie większe niż spadki obserwowane w ostatnich tygodniach. W praktyce oznacza to, iż odbicie na giełdach trzeba traktować z dawką dystansu i liczyć się z tym, iż będzie niczym więcej niż korektą wzrostową na rynku niedźwiedzia, który daleki jest od zakończenia. W świetle powyższego zalecamy ostrożność do pozycjonowania się pod scenariusze wzrostowe. Graczom, którzy uznają wyceny za atrakcyjne zalecamy wdrażanie strategii kupowania po uśrednionej cenie i na spadkach, a nie w pogoni za falami wzrostowymi, których w każdej bessie nie brakuje. Inaczej mówiąc podtrzymujemy nasze złożenie, iż dno przeceny nie zostało osiągnięte, ale też nie zalecamy liczenie na złapania dołka, który udaje się nielicznym. Jak zawsze lepszym sposobem jest szukanie swojej szansy na mocnych przecenach niż mocnych wzrostach.

Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.