Rynki zagraniczne: Gorące lato na radarze

foto: pexels

Globalne rynki akcji mają za sobą ciekawy tydzień, który skończył się mocnymi zwyżkami większości indeksów. Impulsem wzrostowym były znów nadzieje na szybkie znalezienie szczepionki na koronawirusa, ale równie ważną rolę grały czynniki techniczne w postaci zakończenia kilkutygodniowych konsolidacji przez główne średnie. Przesądzające o obrazie tygodnia okazały się sesje środkowe, dzięki którym indeksy mogły dowieźć dobry wynik do finału, mimo relatywnie słabszych końcówek. W istocie z perspektywy końca tygodnia doskonale widać, iż właśnie początkowy optymizm był na tyle duży, by nawet słabiej radzące sobie średnie zdołały zakończyć notowania zwyżkami. Bykom w USA nie przeszkodziło nawet poniedziałkowe święto, które wyciszyło również rynki europejskie. Niestety całość wzrostowego tygodnia miała w sobie również elementy trudniejsze dla popytu, które stają się ostrzeżeniami dla giełd w bliskiej przyszłości.

Pierwszym elementem jest wzrost napięcia politycznego między Chinami i USA. Po fazie gry o znalezienie winnego skali pandemii w USA, Waszyngton i Pekin przystąpiły do wymiany zdań wokół statusu Hong Kongu. Zapowiedziane przez amerykańską administrację działania wobec władz chińskich uzupełniły się z wcześniej obecnymi wskazaniami, iż kolizja z Pekinem w Hong Kongu stanie się tematem tegorocznej kampanii prezydenckiej w USA. Tym razem na scenie pojawiają się już sankcje przeciwko konkretnym członkom chińskich władz, więc temat przenosi się na nowy szczebel i w oczywisty sposób zagraża rozpaleniem kolejnej wojny celnej, którą udało się przygasić między innymi dzięki przesunięciu uwagi na odbudowę gospodarki po pandemii. Ewentualny konflikt gospodarczy pomiędzy dwoma największymi gospodarkami świata w oczywisty sposób zagraża szukaniu ścieżek łagodzących recesję po pandemii i ogranicza szansę na szybką odbudowę.

Drugim elementem są zamieszki w USA, które wybuchły w wielu miastach. Dalekie od wyciszających napięcie wypowiedzi prezydenta wywołały reakcję spółki Twitter, która postanowiła właściwie ocenzurować Donalda Trumpa, co z kolei wywołało nerwowe reakcje władz i przywróciło na rynek obecne w poprzednich miesiącach obawy przed regulacją sektora technologicznego w USA. Pochodną była czytelnie słabsza od oczekiwań postawa spółek technologicznych i rzadki ostatnio widok spadku cen akcji liderów nowych technologii na rosnącym rynku. W skrócie rzecz ujmując można było mówić o rotacji kapitału ze strony liderów hossy w stronę spółek o mniejszym wpływie na rynek. W praktyce ze strony Wall Street popłyną w świat sygnał, iż lokomotywy hossy mogą nie uczestniczyć w kolejnej fali zakupów. Problem w tym, iż kontynuacja zwyżek indeksów bez udziału spółek tej klasy, co Amazon, Apple, Facebook czy Microsoft jest zwyczajnie trudna i źle rokuje giełdom w miesiącach letnich.

Trzecim elementem, naprawdę najważniejszym, jest kondycja gospodarki. Publikowane dane makro bywają lepsze lub gorsze od prognoz, ale wszystkie rysują obraz recesyjnego uderzenia, które szczególnie mocno znajduje odzwierciedlenie na rynku pracy. Ponad 40 mln podań o zasiłki dla bezrobotnych w USA wskazuje, iż publikowany w najbliższy piątek raport z rynku pracy w USA pokaże wysoką stopę bezrobocia, która przez wiele miesięcy – prawdopodobnie do końca 2021 roku – pozostanie wysoka, a to już wprost stawia temat kondycji rynku pracy w centrum prezydenckiej kampanii wyborczej i znacząco ogranicza szansę pozostania w Białym Domu administracji Donalda Trumpa. Inaczej mówiąc przed rynkami nie tylko perspektywa skonfrontowania optymizmu z ostatnich tygodni, ale jeszcze uwzględnienia w cenach wolniejszego wychodzenia z lockdown’u i nowego mieszkańca Białego Domu. Z obowiązku trzeba też wspomnieć o ryzyku kolejnej fali pandemii wywołanej zamieszkami w USA, których giełdy nie mają w cenach. W skrócie rzecz ujmując końcówka maja zapowiada nerwowe lato na rynkach.
Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ SA

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.