Już wczoraj rozpoczęło się sympozjum ekonomiczne w Jackson Hole. Rynek od wielu uważa na wszelkie słowa ze strony szefa Rezerwy Federalnej, które mogą paść w trakcie wystąpienia, co miało swój początek przez Bena Bernanke i jego program luzowania ilościowego (QE). Jednak od tamtego momentu Yellen oraz Powell nie korzystali z rangi tego wydarzenia i nie komunikowali dużych zmian w polityce monetarnej. Chociaż oczekiwania co do dzisiejszego wydarzenia są bardzo duże, to jednak istnieje naprawdę duża szansa, że wydźwięk polityki pozostanie dokładnie taki sam jak wcześniej.
Czy Powell ma podstawy do jeszcze mocniejszego, jastrzębiego zwrotu? Tak jak spekulował rynek i media w ostatnich dniach? Oczywiście, że ma! Mamy powrót rentowności powyżej 3% i wzrosty na rynku surowców energetycznych powodują, że ból inflacyjny jeszcze się nie skończył. Gospodarka nie ma się wcale źle i Fed nie widzi w zasadzie żadnych sygnałów, które miałyby zbliżyć go do wygranej z wrogiem w postaci rosnących cen. Wobec tego rynek wycenia teraz, że nie tylko dojdziemy do 3,5% w tym roku, ale stopy powinny sięgnąć 3,75% w przyszłym roku. Sami bankierzy z Fed wskazują jednak, że chcieliby sięgnąć raczej 4%. W takim wypadku rentowności mogłyby kontynuować wzrosty. Z drugiej strony Fed powinien pamiętać, że jeśli chce doświadczyć miękkiego lądowania, prędzej czy później będzie musiał zakomunikować, że zbliża się do końca podwyżek. W zasadzie taka komunikacja już nastąpiła podczas poprzedniego wystąpienia, ale od tamtego czasu na nowo obserwowaliśmy zacieśnianie warunków finansowych.
Co w takim razie mógłby powiedzieć Powell? Niezbyt dużo. Fed oraz inne banki centralne wskazały, że będą czekać na dane, aby podejmować decyzje. Wytyczne dotyczące polityki monetarnej straciły na znaczeniu. W takim wypadki Powell nie powinien chcieć dawać rynkowi jasnych wytycznych. Z drugiej strony może chcieć powrócić na tory retorykę dotyczącą redukcji bilansu. Bilans Fed zmniejszył się o niecałe 2% i dopiero we wrześniu ma nastąpić przyspieszenie redukcji. Niemniej sam Fed chciał, aby redukcja bilansu wpłynęła na zacieśnienie warunków, a póki co nie ma w zasadzie żadnego wpływu. Wobec tego niemal każde odniesienie się do programu QT powinno być odebrane jastrzębie.
Z drugiej strony Powell może powiedzieć niewiele i nie wnieść nic nowego. Tak jak zrobił to w zeszłym roku. Bez względu na to, co powie Powell, powinniśmy obserwować realizację zysków. Przede wszystkim na dolarze czy wyprzedanych obligacjach. To powinno pomóc akcjom. Oczywiście, gdyby szef Fed wskazał, że stopy sięgną 4%, a może i wyżej, byleby inflacja zaczęła spadać, oznaczałoby to mocne wsparcie dla dolara. Szanse na taki scenariusz wydają się być jednak małe. Wypowiedź Powella dzisiaj o godzinie 16:00.
Przed godziną 09:00 za dolara płacimy 4,7560 zł, za euro 4,7393 zł, za franka 4,9315 zł, za funta 5,6117 zł.
Michał Stajniak
Starszy Analityk Rynków Finansowych
XTB
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis