Na rynku ropy naftowej w tym tygodniu utrzymują się raczej pesymistyczne nastroje. Notowania ropy naftowej WTI zbliżyły się do 56 USD za baryłkę, a cena ropy Brent zniżkowała do okolic 61,40 USD za baryłkę. Są to poziomy minimów z bieżącego tygodnia.
Na presję podażową na ceny ropy naftowej składa się obecnie kilka czynników. Po pierwsze, topnieją szanse na rychłe porozumienie Stanów Zjednoczonych i Chin w kwestiach handlowych – co prawda Donald Trump powiedział, że oba kraje są bliskie kompromisu, ale unikał podawania konkretnych dat.
Po drugie, oczekiwany jest kolejny wzrost zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych – szacunki wskazują na ubiegłotygodniową zwyżkę rzędu 1,6 mln baryłek. Dzisiaj swoje dane na ten temat zaprezentuje Amerykański Instytut Paliw, a jutro analogiczny raport przedstawi Departament Energii.
Po trzecie, Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE; International Energy Agency, IEA) podała długoterminowe prognozy dotyczące globalnego popytu na ropę. Według tej instytucji, światowy popyt na ropę będzie rósł średnio o około 1 mln baryłek dziennie każdego roku, jednak od 2025 r. wzrost ten będzie spowalniał w tempie około 100 tys. baryłek dziennie z roku na rok. MAE pokreśliła także, że mimo ostrożniejszego wzrostu wydobycia ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, USA i tak będą odpowiadać za około 85% wzrostu globalnej produkcji ropy do 2030 r.
Presja na ceny ropy naftowej w tym tygodniu może się utrzymywać, jednak ważnych będzie kilka czynników wpływających na ceny tego surowca. Warto śledzić raporty API i Departamentu Energii dot. zapasów, jak również doniesienia z negocjacji na linii USA-Chiny. Tymczasem w średnioterminowej perspektywie kluczowe są prognozy i spekulacje związane ze zbliżającym się spotkaniem OPEC, zaplanowanym na początek grudnia br., na którym padną decyzje dotyczące porozumienia naftowego.
Dorota Sierakowska
Analityk
Dom Maklerski BOŚ S.A.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis