Rakiety ominęły złotego

foto: pixabay

Tematem numer jeden na rynkach finansowych w poniedziałkowy poranek jest uderzenie na cele Assada w Syrii. Jednak jest to głównie temat medialny ponieważ większych reakcji nie widać. Rosja wydaje się słaba, a to eskalacji na linii Waszyngton – Moskwa inwestorzy obawiali się najbardziej. Złoty nawet zyskał i względem franka jest najmocniejszy od 2014 roku.

Uderzenie USA na cele w Syrii budziło na rynkach w ubiegłym tygodniu wiele emocji, ponieważ w konflikt ten zaangażowanych jest wiele stron. Przede wszystkim oczywiście jest to rozgrywka interesów na linii USA – Rosja, ale swoje interesy mają tam też Iran, Izrael i Turcja, nie wspominając o lokalnych siłach. Obawiano się m.in. nowych napięć wokół Iranu, które mogłyby skutkować przywróceniem sankcji na ten kraj w efekcie czego widzieliśmy wzrost cen ropy do najwyższych poziomów od 2014 roku. Do uderzenia USA przy wsparciu Wielkiej Brytanii i Francji ostatecznie doszło, ale nie spotkało się ono z żadną odpowiedzią czy faktyczną reakcją Rosji, co zostało odebrane jako jej słabość i szansa na spadek ryzyka dla rynków z tego źródła. Warto mieć na uwadze, że sprawa tak szybko nie ucichnie, m.in. dlatego, że USA chcą nałożyć na Rosję kolejne sankcje, a to może prowokować nerwowe posunięcia Kremla. Wydaje się jednak, że sama kwestia interwencji zbrojnej w Syrii jest już na ten moment zamknięta (przynajmniej na razie), co powinno sprzyjać wzrostom na giełdach i spadkom cen ropy.

Taki rozwój sytuacji na rynkach globalnych sprzyja złotemu, który zgodnie z naszymi przewidywaniami został wsparty zmianą perspektywy ratingu przez agencję Standard&Poor’s ze stabilnej na pozytywną. Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy w piątkowym komentarzu na zmianę samego ratingu nie było szans wobec m.in. niezakończonego konfliktu z Brukselą oraz zmian w polityce gospodarczej, które pogarszają długoterminową ścieżkę finansów publicznych (przede wszystkim związanych z systemem zabezpieczenia emerytalnego). Natomiast S&P doceniła nie tylko lepszą bieżącą sytuację makro, ale też wysiłki na rzecz poprawy ściągalności podatków. Dla inwestorów jest to niewątpliwie pozytywny sygnał.

W piątek opublikowane zostały finalne dane o marcowej inflacji, która – przypomnijmy – okazała się dla rynku drugim z rzędu mocnym negatywnym zaskoczeniem. Inflacja finalnie wyniosła 1,3%, tyle ile podano pierwotnie, ale przy okazji mogliśmy dokładniej poznać jej strukturę. Okazuje się, że były nie tylko negatywne zaskoczenia – więcej (niż zwykle o tej porze roku) płaciliśmy za wiosenne kolekcje ubrań oraz… papierosy. Jednak zaskoczeń w dół było znacznie więcej – spadły ceny energii, ale także ceny w wielu innych kategoriach, wskazując na ogólny brak presji inflacyjnej. W związku z tym, o ile tylko powstrzymany zostanie dalszy wzrost cen ropy na rynkach światowych, w tym roku nie zobaczymy już 2% inflacji, a RPP podtrzymywać będzie scenariusz braku podwyżek stóp. Jak pokazują jednak ostatnie tygodnie, nie musi to przeszkadzać złotemu w umocnieniu.

W poniedziałek, poza kwestiami geopolityki, rynki czekać będą na dane o sprzedaży detalicznej w USA. Ostatnie dane z USA były przeważająco dobre i dolarowi udało się m.in. dzięki temu powstrzymać przecenę, więc niewątpliwie mocny odczyt byłby ważnym impulsem. Ten raport poznamy o 14:30 naszego czasu. Tymczasem o 8:50 euro kosztuje 4,1655 złotego, dolar 3,3775 złotego, frank 3,5075 złotego, zaś funt 4,8123 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.