Polska gospodarka odbudowuje się zaskakująco szybko. Może powiedzieć, że pod tym względem jesteśmy głównym liderem na tle nie tylko krajów europejskich – ale także biorąc pod uwagę państwa na całym świecie. Uwzględniając wpływ różnych czynników oraz fakt ciągłego stymulowania popytu przez np.: tarczę antyinflacyjną lub wzrost przeciętnych wynagrodzeń – to przewidywania mówią, że w 2022 r. PKB powinien wzrosnąć o 4,1 proc. Zdecydowanie lepiej zapowiada się pierwsza połowa roku, aniżeli jego końcówka. Początek roku to również wysokie odczyty, jeśli chodzi o wzrost cen – niesione głównie wzrostem cen towarów. W 2022 r. nie mamy co liczyć na choćby zbliżenie się do celu inflacyjnego NBP. Na osłabienie – ale jednocześnie odłożenie w czasie wzrostu cen – mogą mieć działania rządu przedłużające bądź rozszerzające działanie tarczy antyinflacyjnej. Pozytywny wpływ na rozwój w całym 2022 r. będą mieć także inwestycje, których roczne tempo wzrostu będzie do połowy roku przekraczać 10 proc. Drugim z czynników wpływających na wzrost PKB będzie szybszy rozwój eksportu i przewaga nad importem – co pozytywnie zacznie oddziaływać już w drugim kwartale 2022 r. Za to negatywnie na tempo wzrostu będzie wpływać przemysł, który osłabnie już w drugim kwartale 2022 r.
– Najbliższa przyszłość będzie bardzo skomplikowana – kiedyś prognozy w wariancie bazowym stawiano z niemal 70% pewnością, ale dzisiaj nic nie jest już pewne. Polska prawdopodobnie zakończy ten rok ze wzrostem gospodarczym przekraczającym 5% – tak więc wyraźnie wyjdziemy ponad to, co osiągnęliśmy w 2019 roku. Jest to zupełnie odwrotna sytuacja niż u naszych głównych partnerów, którzy w roku 2021 odrobili dopiero połowę strat sprzed roku. Jeżeli chodzi o przyszły rok, to i on będzie raczej wzrostowy. Natomiast trudno spodziewać się, żeby ta dynamika osiągnęła taki wysoki wynik, jak w tym roku. Wynika to z opóźniania się pewnych procesów w światowej gospodarce – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Sytuacja innych krajów trochę wolniej wraca do normy, a zatem pojawiają się dodatkowe zagrożenia, których się obawiamy. Za tym wszystkim idzie ostrożność konsumentów, a więc poziom popytu i inwestycji może się obniżyć. W związku z tym dynamika wzrostu PKB także może się obniżyć. Mimo tego nadal liczne prognozy mówią o nawet 4-procentowym wzroście gospodarczym w przyszłym roku. Obecna sytuacja na rynku walutowym jest dosyć trudna. Złoty jest wyjątkowo słaby – a przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje się w kilku głównych czynnikach. Przede wszystkim wpływ miała niedopasowana polityka monetarna. W dodatku na rynku wybuchła pewna panika związana z sytuacją monetarną Polski. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy obserwować pewnego rodzaju wyrównanie w tym zakresie oraz że złoty zacznie się stopniowo umacniać. Obecnie widzimy systematyczny wzrost inflacji. Okazało się, że rzeczywistość pokonała wszelkie prognozy o nawet kilka procent. Jednak patrząc na to, co dzieje się z walutą – to widzimy, że wpływa ona istotnie na procesy inflacyjne. Widzimy też, jaka sytuacja ma miejsce w przypadku cen wytwarzania – które wpływają na ceny produkcji sprzedanej przemysłu. Pewne jest to, że fala inflacji jest jeszcze przed nami. Wszyscy czekamy także na to, jak zmienią się cenniki od stycznia przyszłego roku. Prognozy mówią, że inflacja osiągnę swój szczyt w lutym – lecz trudno przewidzieć, w którym momencie zacznie spadać – prognozuje Soroczyński.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis