Rozpoczęty na początku października 2021 roku cykl podwyżek stóp procentowych spowodował schłodzenie rynku nieruchomości. Widać także oznaki spadku zainteresowania finansowaniem zakupu mieszkania kredytem bankowym. Z lutowego odczytu BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wynika, że potencjalnych kredytobiorców jest o 36 proc. mniej niż rok wcześniej, a roczna dynamika wartości wnioskowanych kredytów mieszkaniowych spadła o 29,2 proc. To mocniejszy spadek niż w kwietniu 2020 roku, a nie widać w nim jeszcze efektu wojny w Ukrainie.
– Wartość BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe oznacza, że w lutym 2022 roku, w przeliczeniu na dzień roboczy, banki i SKOK-i przesłały do Biura Informacji Kredytowej zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę niższą o 29,2 proc. w porównaniu z lutym 2021 roku, a liczba osób wnioskujących o kredyt mieszkaniowy spadła aż o 36 proc. – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej, profesor SGH.
Jest to spadek mocniejszy niż w miesiącu największego szoku pandemicznego, czyli w kwietniu 2020 roku, gdy wskaźnik spadł rok do roku o 28,1 proc. Przez kolejny rok popyt na kredyty hipoteczne się odbudowywał, ale od czerwca ub.r. zaczął słabnąć. Mimo to aż do grudnia włącznie wskaźnik przyjmował wartości dodatnie, przy czym sama sprzedaż kredytów mieszkaniowych rosła aż do października włącznie. Była dodatnia także w styczniu br., choć liczba udzielonych kredytów już się zmniejszyła o 2,4 proc. w ujęciu rocznym.
– W przypadku liczby wnioskujących o kredyty mieszkaniowe w lutym tego roku jest to czwarty najniższy wynik od początku pandemii – podkreśla dr hab. Waldemar Rogowski. – Lutowy spadkowy odczyt wartości częściowo ograniczyła nadal wysoka średnia kwota, na jaką kredytobiorcy składali swoje wnioski. Średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w lutym br. przekroczyła 360 tys. zł. Była ona wyższa od kwoty sprzed roku o 11 proc.
Jak podkreśla, lutowa wartość jest na rekordowym historycznym poziomie. Średnia kwota w ujęciu miesiąc do miesiąca rośnie prawie nieprzerwanie od 19 miesięcy, czyli właściwie od czerwca 2020 roku. Były tylko dwa stycznie: 2021 roku i 2022 roku, kiedy kwota wnioskowanego kredytu była niższa niż miesiąc wcześniej.
– W tym momencie najważniejszy jest psychologiczny czynnik, jakim jest spadek poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie w obliczu wojny u najbliższego naszego sąsiada, w Ukrainie. Co prawda lutowy odczyt w liczbie wnioskujących nie odzwierciedla jeszcze w pełni efektu wojny, bowiem dane dotyczą tylko kilku dni. Pełny negatywny efekt zaobserwujemy dopiero w mojej opinii w odczycie marcowym i w kolejnych miesiącach – dodaje główny analityk BIK. – Z pewnością istotny jest również wpływ wysokości stóp procentowych oraz to, co w następnych miesiącach zrobi Rada Polityki Pieniężnej.
Rozgrzanie rynku nieruchomości w ubiegłym roku, jeszcze przed wzrostem napięcia na Wschodzie, o agresji nie wspominając, wynikało więc z chęci ochrony kapitału przez tych Polaków, którzy zdołali zgromadzić oszczędności. Wydawali je często na wkład własny przy zaciąganiu kredytu hipotecznego na zakup mieszkania, czemu sprzyjała polityka banku centralnego. Do początku października stopy procentowe NBP pozostawały na niemal zerowym poziomie – stopa referencyjna wynosiła 0,1 proc., w wyniku czego równie mikroskopijne były odsetki z lokat bankowych. Tymczasem inflacja od kwietnia 2021 roku jest powyżej górnej dopuszczalnej granicy wahań od celu inflacyjnego (2,5 proc.), a od czerwca dynamicznie przyspiesza.
Tymczasem Rada Polityki Pieniężnej dopiero po wrześniowym odczycie wzrostu cen, który wyniósł 5,9 proc., zdecydowała się rozpocząć zwiększanie kosztu pieniądza. Dziś przy inflacji 9,2 proc. (wstępne dane GUS za styczeń 2022 roku) stopa referencyjna wynosi 2,75 proc., tyle samo, co między czerwcem a lipcem 2013 roku, kiedy inflacja w ujęciu rocznym wynosiła 0,2 proc.
– Wydaje mi się, że w najbliższych miesiącach właśnie z uwagi na ten aspekt związany z obniżeniem bezpieczeństwa, ogromnej niepewności, która dzisiaj jest w społeczeństwie, liczba osób, które zdecydują się na wnioskowanie o kredyt mieszkaniowy, jeszcze wyraźniej spadnie – przewiduje profesor SGH.
Jak podkreśla, kolejne ruchy RPP pozostają wielką niewiadomą, podobnie jak sytuacja na rynku nieruchomości. Wybuch wojny za wschodnią granicą może bowiem oznaczać jeszcze mocniejszy wzrost cen materiałów i surowców, ale także odpływ pracowników z Ukrainy, którzy wrócili do kraju. To może wpłynąć na zahamowanie kolejnych inwestycji u części deweloperów, inni z kolei mogą się przerzucić na realizację tańszych inwestycji pod wynajem dla uciekających przed wojną Ukraińców.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis