Blisko 2,8 miliona Polaków ma problemy z terminowymi spłatami długów. Kwota zadłużenia wynosi prawie 80 mld złotych. W 2020 roku przeprowadzono około 4 miliony postępowań egzekucyjnych. Biorąc pod uwagę statystyki, co dziesiąty Polak ma długi, a większość z nich to osoby w wieku produkcyjnym, które na co dzień pracują. Pracownik dłużnik może być dla firmy dużym problemem. Jak sobie z nim poradzić?
Problemy z długami doprowadzają często do depresji, zaburzeń lękowych, uzależnień, otyłości czy nawet astmy. A to wprost przekłada się na kondycję i jakość pracownika będącego dłużnikiem. Dotyczy to zarówno szeregowego pracobiorcy, jak i osoby z kadry menedżerskiej. – Taka osoba ma wyraźne problemy z koncentracją. W godzinach pracy skupia się na kwestiach związanych z zadłużeniem, w tym na rozmowach z windykacją. Osobiste kłopoty bardzo szybko przekładają się na utratę motywacji, a nawet zdolność do pracy. – mówi Adam Pasternak z serwisu Upadanie.pl. Osób z problemami finansowymi będzie raczej przybywać, tak więc firmy mają kolejne wyzwanie. Chodzi o szybkie zidentyfikowanie takich sytuacji, zanim dojdzie do utraty cennego pracownika.
W małych firmach zjawisko pracownika dłużnika jest niewielkie. W dużych przedsiębiorstwach może to być istotna skala. – Pracodawca o problemach finansowych pracownika dowiaduje się zwykle w momencie telefonu z windykacji lub wszczęcia postępowania egzekucyjnego. Komornik wzywa do przekazywania wynagrodzenia w części podlegającej zajęciu, aż do zaspokojenia własnego oraz wierzyciela. Chodzi o połowę wynagrodzenia z zachowaniem pensji minimalnej. – wyjaśnia Przemysław Furmanek z firmy doradczej Lege Advisors. Dochodzi także do blokady rachunku bankowego pracownika, który często dopiero po długim czasie odzyskuje do niego dostęp.
Według prawa, w takiej sytuacji pracodawca musi przekazywać część wynagrodzenia komornikowi. Ale nagminną praktyką jest, że pracownicy namawiają swojego pracodawcę do przekazywania części zajmowanego wynagrodzenia „pod stołem”. Na przykład w postaci wypłacania pensji w ramach diet, co zdarza się między innymi w firmach transportowych. – Pracodawca staje wtedy przed dylematem, który może prowadzić bądź do złamania prawa, bądź do utraty wartościowego pracownika. Ten ostatni może odejść do innej firmy, która zgodzi się na jego warunki, albo straci motywację do pracy. – tłumaczy Przemysław Furmanek z firmy doradczej Lege Advisors
Co powinien w takie sytuacji zrobić pracodawca? Nie obędzie bez poważnej i szczerej rozmowy o skali problemu, jaki dotknął pracownika. Jeśli jego długi sięgają co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych, to sytuacja jest poważna i nie obędzie się bez interwencji prawnika. To zarazem impuls, aby pomyśleć o upadłości konsumenckiej, która w obecnym prawie jest zdecydowanie korzystniejsza dla dłużnika.
– Znamy pracodawców, którzy gotowi byli pokryć koszty obsługi prawnej postępowania upadłościowego pracownika. Pracodawca w ten sposób nie tylko zatrzymuje wartościowego pracownika, ale buduje też z nim więź oraz lojalność. – przekonuje Adam Pasternak z serwisu Upadanie.pl.
Takiemu pracownikowi trzeba pomóc, a nie go zwalniać.