Więcej zarabiamy, ale słabnie dynamika konsumpcji. Coraz bardziej niepokoi wysoka inflacja. Polacy biją rekordy w kupowaniu obligacji, ale minister finansów nie ma powodów do radości, bo to konsumpcja była najsilniejszym silnikiem wzrostu PKB.
Jeśli popyt na obligacje dalej będzie tak wysoki, co jest bardzo prawdopodobne ze względu na przewidywaną inflację (po tym jak w styczniu wzrosła do 4,4 proc.), to z łatwością pokonany zostanie historyczny rekord sprzedaży obligacji z roku ubiegłego, kiedy to łupem inwestorów padły papiery o wartości 17,3 mld złotych.
Efekt tego jest taki, że w styczniu niezbędny był aneks do listu emisyjnego obligacji czteroletnich. Pierwotnie założono bowiem, że do sprzedaży trafią papiery o wartości miliarda złotych. Okazało się jednak, że to za mało i trzeba było podnieść ten limit. Ostatecznie w styczniu 2020 r. Polacy kupili „czterolatki” za prawie 1,14 mld zł.
Co jednak było ostatnio głównym powodem stojącym za popularnością sprzedawanych przez ministra obligacji? Odpowiedź możemy znaleźć w danych na temat sprzedaży poszczególnych typów papierów.
– Największą popularnością cieszą się papiery indeksowane inflacją. W uproszczeniu rzeczona indeksacja polega na tym, że oprocentowanie rośnie wraz z przyspieszającym wzrostem cen w sklepach i punktach usługowych – mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – To właśnie inflacja jest teraz najważniejszym czynnikiem, który generuje rekordowy popyt na papiery skarbowe.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis