Co najważniejsze – do końca powolnym krokiem zbliżają się ligi piłkarskie w najlepszych krajach Europy. Każdy mecz waży już coraz więcej, a spotkań szlagierowych nie brakuje – takie czekają nas w najbliższy weekend przede wszystkim w Anglii i we Włoszech. To jednak nie wszystko.
ANGLIA
Na Wyspach Brytyjskich gramy już 34. kolejkę, co oznacza, że po tym weekendzie tylko cztery serie gier zostaną do końca sezonu, a sytuacja właściwie ciągle nie jest pewna. Po pierwsze – gra toczy się o Mistrza Anglii. Jej aktorami są dwa zespoły – Liverpool i Manchester City. W ten weekend polecamy starcie „The Reds”, przed którymi dużo trudniejsze zadanie. W niedzielę o 17:30 na Anfield przyjedzie Chelsea Londyn. Jedni i drudzy są pod ścianą – Liverpool prowadzi w tabeli, ale ma rozegrany jeden mecz mniej, niż „The Citizens”, a przewagi tylko dwa punkty. Chelsea też ma w tej chwili rozegrane 33 gry (o jedną więcej od Tottenhamu, Arsenalu i Manchesteru United), a różnica nad miejscem w TOP4 to też tylko dwa punkty. Oba zespoły na pewno też już odczuwają trudy sezonu i grę na kilku frontach. Liverpool we wtorek wygrał po golach Roberto Firmino i Naby’ego Keity 2:0 z FC Porto w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a Chelsea na tym samym etapie w Lidze Europy grała w czwartek w Pradze ze Slavią i… (do aktualizacji).
FRANCJA
Mecz na szczycie francuskiej Ligue 1 to dziwne określenie – tym bardziej, jeśli bierzemy pod uwagę, że lider tabeli – PSG – wyprzedza drugi zespół z Lille o… 20 punktów (!) i to nawet w sytuacji, gdy ma jeszcze w planach rozegranie zaległego meczu. Jest to więc mecz o przypieczętowanie mistrza Francji. Jeśli goście wygrają w Lille, uzyskają przewagę 23 punktów, podczas gdy do rozegrania będą mieli jeszcze siedem spotkań, w których można zdobyć… 21 oczek. Prosta matematyka mówi, że zapewne triumf będzie więc świętowany na terenie rywala. Chyba, że zdarzy się takie potknięcie, jak w niedzielę ze Strasbourgiem.. Paryżanie zremisowali 2:2, a hitem tego spotkania stały się nie piękne gole, akcje czy parady bramkarskie, ale komiczne pudło Maxime’a Choupo-Motinga, który nie wbił piłki do bramki, stojąc… na linii bramkowej. Z PSG nie ma się co jednak śmiać – to w tej chwili zdecydowanie najlepsza drużyna francuska i choć ponownie nie podbije ona areny międzynarodowej, to w swoim kraju nie ma drużyny, która może się z nią równać. PSG gra w innej lidze. Początek niedzielnego „meczu na szczycie” w niedzielę o 21:00.
HISZPANIA
Na Półwysep Iberyjski zmierzamy, by polecić prestiżowe derby Sevilli, w których na Estadio Ramos Sanchez Pizjuan miejscowi zmierzą się z Realem Betis. Spotkanie to – trochę podobnie jak w Anglii mecz Liverpoolu z Chelsea – będzie starciem drużyn, które jeszcze mają o co grać. Gospodarze plasują się na piątym miejscu i do Getafe, które znajduje się oczko wyżej tracą tylko jeden punkt. Wiemy doskonale, że miejsce w TOP4 daje grę w Lidze Mistrzów, a dla tak uznanego i przyzwyczajonego do rywalizacji na najwyższym poziomie zespołu sama tylko Liga Europy na pewno nie będzie wystarczająca. Inaczej jest z gośćmi, którzy mierzą właśnie w te rozgrywki, jednak aby to się udało, sporo przed nimi pracy. Real Betis ma w tej chwili 43 punkty, a plasująca się na miejscu dającym grę choćby w kwalifikacjach ekipa Valencii ma tych punktów 46. Pomiędzy oboma zespołami są jeszcze jednak inni chętni – na czele z Athletic Bilbao i Alaves. Sobotni mecz – początek o 20:45 – zapowiada się więc pasjonująco.
NIEMCY
Ostatnie wydarzenia pokazały, kto prawdopodobnie – po raz kolejny – będzie rządził w Bundeslidze. Bayern w czterech ostatnich spotkaniach zdobył w sumie… 18 goli, tracąc tylko jedną bramkę – to dało 10 punktów. Najważniejsze jednak zwycięstwo zostało odniesione w stylu wręcz doskonałym i perfekcyjnym. W meczu na szczycie rozegranym na Alianz Arenie w Monachium goście nie mieli szans i przegrali 0:5. To bardzo musiało zaboleć podopiecznych Luciena Favre’a. Teraz na podopiecznych Niko Kovaca czeka inne zadanie – wizyta w Dusseldorfie i mecz z tamtejszą Fortuną, która w ostatnich miesiącach spisuje się wspaniale. Z okolic strefy spadkowej gospodarze awansowali już na 10. Miejsce, a ich dorobek 37 punktów daje im już pewne utrzymanie w Bundeslidze. Puchary też im raczej nie grożą, ale świetna gra Fortuny nie przejdzie bez echa i na pewno w kolejnych meczach podopieczni Fridhelma Funkela jeszcze to potwierdzą. Może tym razem pomogą ekipie z Dortmundu w ponownym nadgonieniu rywala. Pamiętajmy też, że Fortuna to polskie akcenty – Marcin Kamiński, który pewnie spisuje się w defensywie i Dawid Kownacki. Ten drugi niestety kilka tygodni temu nabawił się urazu w meczu ligowym i nadal musi czekać na kolejne minuty w Fortunie. Mecz Fortuna – Bayern w niedzielę o 15:30.
POLSKA
Aby dobrze ocenić najciekawszą parę, trzeba sprawdzić, kto o co gra. Jak w sumie co sezon – ścisk w tabeli drużyn walczących o grupę mistrzowską jest (różny proporcjonalnie oczywiście) porównywalny do ścisku w warszawskim metrze w godzinach szczytu. Pewnych gry o tytuł w kraju (formalnie, bo faktycznie jest inaczej) jest 5 drużyn, a o obsadzenie trzech kolejnych miejsc walczy 5 drużyn. I tu zdecydowanym hitem będzie starcie w Poznaniu, gdzie 8. Lech Poznań zmierzy się z 6. Jagiellonią Białystok. „Jaga” po długiej serii bez zwycięstwa wreszcie podniosła się w ostatni weekend i wygrała z Zagłębiem Sosnowiec, a w tygodniu wygrała jeszcze starcie z Miedzią Legnica i awansowała do finału Pucharu Polski. Lech pod wodzą Dariusza Żurawa najpierw przekonująco pokonał Pogoń 3:2 (prowadząc 3:0), a potem po zaciętym meczu przegrał 1:0 z liderem tabeli z Gdańska. Białostoczanom do awansu do grupy mistrzowskiej wystarczy nie przegrać w Poznaniu lub liczyć na brak wygranej Pogoni lub Wisły Kraków. W przypadku Lecha sytuacja jest bardziej skomplikowana. „Kolejorz” wygra i awansuje. Jeśli zremisuje, musi liczyć na porażkę Pogoni i brak zwycięstwa Wisły. W przypadku, gdy nie zdobędzie punktów, matematyka jest bardziej zawiła, a są w nią wplątane nie tylko kluby z Krakowa i Szczecina, ale też Kielc. One nie mogą zdobyć za wiele punktów, bo wtedy Lech znajdzie się poza czołową 8-ką. Wszystkie mecze tej kolejki w sobotę o 18:00.
WŁOCHY
We Włoszech znowu na świeczniku będzie Krzysztof Piątek, bo jego AC Milan czeka najtrudniejsze zadanie w 32. kolejce Serie A. „Rossoneri” podejmą u siebie Lazio Rzym w sobotę o 20:30. Ostatnio oba zespoły spisują się dość średnio, ale slaba forma dotknęła głównie gospodarzy i to nawet mimo fantastycznej formy Krzysztofa Piątka, który – umówmy się – ciągnie ofensywę tej drużyny za uszy i daje jej wiele oddechu. Milan w czterech ostatnich meczach trzy razy przegrał – w tym bardzo ważne mecze z Interem Mediolan (2:3) i Juventusem (1:2) oraz tylko raz zremisował. Co prawda podopieczni Gennaro Gattusso dalej plasują się na poziomie 4. miejsca, ale czują ciepły oddech Atalanty, Romy, Lazio, a nawet Torino. Przedostatni wymieniony zespół będzie rywalem w sobotę. Lazio ma na koncie 49 punktów. W ostatnich czterech meczach goście zdobyli siedem punktów – dwa razy wygrywając, przegrywając i remisując. Co jednak najważniejsze, klub ze stolicy Włoch ma jeszcze jedno zaległe spotkanie z Udinese, więc jeśli Milan chce być pewny, że odskoczy, w sobotę wygrana jest wręcz niezbędna! Szykuje się dobry mecz!
Sobota:
18:00 – LOTTO Ekstraklasa – Lech Poznań – Jagiellonia Białystok
20:30 – Serie A – AC Milan – Lazio Rzym
20:45 – La Liga – Sevilla – Real Betis
Niedziela:
15:30 – Bundesliga – Fortuna Dusseldorf – Bayern Monachium
17:30 – Premier League – Liverpool – Chelsea Londyn
21:00 – Ligue 1 – Lille – PSG
TEKST: Radosław Kępys, Przekrój Sportowy
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis