Pandemia sprawiła, że co piąty Polak częściej niż dotychczas decydował się na zakup żywności wyprodukowanej w kraju – wynika z badań ARC Rynek i Opinia. Deloitte wskazuje natomiast, że 53 proc. z nas w czasie pandemii jest gotowych zapłacić więcej za produkty lokalne, nawet jeżeli w ofercie sklepu były też tańsze, zagraniczne alternatywy. Krajowi konsumenci w coraz większym stopniu zwracają uwagę na to, czy kupując dany produkt, wspierają rodzimą gospodarkę. To może stanowić dla niej ważny impuls w walce z obecnym kryzysem gospodarczym. Nie zawsze konsumenci wiedzą jednak, które marki są rzeczywiście oparte na polskim kapitale, a które należą do zagranicznych koncernów.
– Polacy wskazują, że pochodzenie produktu bywa dla nich również ważne, podobnie jak jego cena, jakość i funkcjonalność. Natomiast wyniki badań, pokazujące, jak często Polacy uwzględniają czynnik polskości w swoich wyborach konsumenckich, są bardzo zróżnicowane i wahają się od 5 do 50 proc. Zresztą dzisiaj za sprawą globalizacji i internacjonalizacji gospodarki nie zawsze łatwo jest odróżnić produkt polski od zagranicznego. Dlatego patriotyzm konsumencki często polega dziś na preferowaniu konkretnych przedsiębiorstw, marek narodowych i regionalnych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Daniel Puciato, profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Cena i jakość wciąż pozostają dla Polaków kluczowym kryterium podczas codziennych zakupów, ale z roku na rok coraz więcej konsumentów zwraca też uwagę na pochodzenie produktów, które wkładają do koszyka. Jak pokazało grudniowe badanie ARC Rynek i Opinia dla SGH, 59 proc. z nas chętniej wybiera produkty krajowe niż pochodzące z importu. To podobny odsetek jak w Czechach czy w Niemczech, gdzie patriotyzm konsumencki zadeklarowało odpowiednio 58 i 57 proc. badanych. Z kolei znacznie większy odsetek charakteryzuje Włochów. Prawie trzy czwarte badanych woli produkty krajowe niż importowane.
– Najwyższy poziom patriotyzmu gospodarczego panuje w krajach najwyżej rozwiniętych gospodarczo. Dla przeciętnego Niemca, Francuza, Japończyka czy mieszkańca Skandynawii jest rzeczą oczywistą, że należy kupować produkty krajowe. Konsumentów wspiera w tym również polityka gospodarcza realizowana w tych krajach i różne narzędzia ukierunkowane na rozwój patriotyzmu gospodarczego. To np. tworzenie instytucji, które mają wspierać krajowe przedsiębiorstwa, czy warunki przetargów publicznych, które preferują firmy krajowe, głównie lokalne. Jednak przede wszystkim jest to edukacja konsumencka, która w tych krajach zaczyna się już od przedszkola – wskazuje dr hab. Daniel Puciato.
Badania pokazują, że patriotyzm konsumencki wśród Polaków wzmocniła pandemia COVID-19. W badaniu ARC Rynek i Opinia dla SGGW 39 proc. przyznało, że w obliczu rozprzestrzeniania się koronawirusa zwiększyło zakupy żywności, a co piąty Polak częściej niż dotychczas decydował się na zakup żywności wyprodukowanej w Polsce. Z kolei według lipcowego raportu Open Research („Patriotyzm konsumencki Polaków 2020”) pochodzeniem kupowanych produktów interesowało się aż 91 proc. polskich konsumentów, a 96 proc. zaczęło częściej sprawdzać, skąd pochodzi produkt, który wkładają do koszyka. Ten czynnik ma duże znaczenie zwłaszcza w kategorii spożywczej i w grupie młodszych konsumentów, w wieku 20–30 lat.
Deloitte zwraca z kolei uwagę, że w czasie pandemii ponad połowa (53 proc.) Polaków była gotowa kupić produkty lokalne, nawet jeżeli w ofercie sklepu znalazły się tańsze, lecz zagraniczne alternatywy. Według analityków ten trend będzie nabierać znaczenia, a konsumenci będą zwracać coraz większą uwagę na to, aby ścieżka, którą przebył produkt, zanim trafił na sklepową półkę, była jak najkrótsza („Global State of the Consumer Tracker”).
– Patriotyzm gospodarczy ma bardzo ważny wpływ na rozwój gospodarki. W przypadku zakupu dóbr importowanych znaczna część środków finansowych wycieka za granicę w postaci zysków, podatków czy opłat licencyjnych. W kraju zostaje tylko część, np. pensje dla pracowników, którzy sprzedają produkty, albo takie podatki, których nie można uniknąć. Natomiast w przypadku zakupu dóbr krajowych całość środków zostaje w polskiej gospodarce i napędza jej rozwój. Przedsiębiorcy mogą dzięki temu zwiększać zatrudnienie, podnosić płace i inwestować w swoje firmy, co sprawia, że stają się bardziej konkurencyjne na międzynarodowych rynkach – podkreśla profesor wrocławskiej WSB.
Z analiz firmy doradczo-audytorskiej Grant Thornton wynika, że w przypadku produktów i usług spełniających dwa kryteria „polskości” – czyli wytwarzanych w kraju i przez firmy z rodzimym kapitałem – w Polsce pozostaje aż 79 gr na każdy wydany 1 zł. Natomiast dla produktów w pełni zagranicznych (wytwarzanych za granicą, przez firmę zagraniczną) z 1 zł pozostaje w Polsce tylko 25 gr.
Polacy nie zawsze jednak wiedzą, które marki są rzeczywiście oparte na polskim kapitale, a które należą do zagranicznych koncernów. Eksperci przypominają również, że kod kreskowy, którego pierwsze trzy cyfry tworzą liczbę 590, niekoniecznie musi oznaczać, że towar został wyprodukowany w Polsce. Ten prefiks oznacza tylko to, że firma została zarejestrowana w naszym kraju.
– Trzeba też wyraźnie odróżnić kosmopolityzm i nacjonalizm od patriotyzmu gospodarczego. Kosmopolitą gospodarczym jest osoba, która – wychodząc z błędnego założenia, że kapitał nie ma narodowości – preferuje z zasady dobra i usługi zagraniczne albo nie zwraca uwagi na ich pochodzenie. Nacjonalista gospodarczy będzie z kolei wybierał produkt tylko dlatego, że jest polski, nie zwracając uwagi na jego jakość czy cenę. W ten sposób będzie przyczyniał się również do poprawy sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw nieefektywnych, które nie generują wartości dodanej i nie przyczyniają się do rozwoju gospodarki narodowej. Natomiast patriota gospodarczy to taka osoba, która preferuje krajowe dobra czy usługi, ale tylko wówczas, gdy są one konkurencyjne w stosunku do produktów zagranicznych – zauważa dr hab. Daniel Puciato.
Jak podkreśla, dla wielu Polaków patriotyzm gospodarczy oznacza nie tylko nabywanie polskich produktów, lecz także płacenie podatków w Polsce, zakładanie własnych firm czy wsparcie biznesu dla instytucji kultury, sportu i edukacji oraz współpracę krajowych przedsiębiorstw na rzecz wzrostu konkurencyjności na międzynarodowych rynkach.
– Sektor małych i średnich przedsiębiorstw generuje niemal połowę polskiego PKB i bardzo ważne jest, żeby polskie firmy miały coraz większy udział w globalnym łańcuchu wartości. Zresztą zakładanie własnych firm jest też jednym z aktywnych sposobów walki z bezrobociem, co jest szczególnie ważne w sytuacji kryzysowej, jaką mamy obecnie. Patriotyzm gospodarczy – a więc wzrost popytu na krajowe produkty – też może być jedną ze skutecznych dróg wychodzenia z tego kryzysu – stwierdza profesor Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis