Panika nie omija polskiego rynku

foto: gpw

Po poniedziałkowej gwałtownej wyprzedaży wtorek okazał się niewiele lepszy. W USA indeks DJIA30 jest najniżej od początku listopada ubiegłego roku. Panika nie omija też warszawskiego parkietu, gdzie WIG20 spadł w otchłań po przełamaniu bariery 2000 pkt.

Dziś wręcz niewiarygodne wydaje się to, że jeszcze przed tygodniem na Wall Street i w Niemczech rynki akcji notowały historyczne maksima, a wiele innych rynków było najwyżej od kilkunastu lat. Dobrym przykładem są Włochy, które od tych poziomów cofnęły się już o 11%. Wskazywaliśmy wtedy w naszych porannych komentarzach, że zachowanie rynków stało się kompletnie nieracjonalne, że wszelkie zagrożenia są kompletnie ignorowane. Obecne zachowanie rynków może być nazywane paniką, ale prawdę powiedziawszy jest to dopiero zejście na ziemię. Czy po dwóch dniach gwałtownej wyprzedaży stoimy dopiero u progu czegoś większego? W dużej mierze zależeć to będzie od rozwoju epidemii i samej reakcji na nią. Same nowe zarażenia oczywiście mają niewielki wpływ na koniunkturę, liczą się przede wszystkim ograniczenia oraz reakcje konsumentów. Analizowane przez nas napływające z Chin dane, pokazują na spadek różnego rodzaju aktywności (sprzedaż odzieży, samochodów, ruch w restauracjach, transport) o 50 do 90% w relacji rocznej. Mówimy tu o całej chińskiej gospodarce, nie tylko o prowincji Hubei i dane te pokazują, dlaczego chińskie władze w ostatnich dniach tak energicznie zachęcają firmy do powrotu do pracy – przedłużanie się obecnej sytuacji może zakończyć się gospodarczą katastrofą. Do tej pory rynki liczyły, że wszelkie straty zostaną szybko odrobione, ale oczywistym jest, że jeśli podobne ograniczenia zaczną dotyczyć innych gospodarek, sytuacja szybko może wymknąć się spod kontroli. Dlatego też na ten moment rynki koncentrują się na nowych przypadkach koronawirusa poza Chinami, a ta liczba rośnie – wczoraj takich przypadków było ponad 500 w rekordowej liczbie krajów. Szerzej o sytuacji piszemy w publikowanym dziś specjalnym raporcie dotyczącym wpływu koronawirusa na rynki akcji.

Wpływ na rynkach widzimy przede wszystkim na indeksach akcyjnych, cenach ropy i złota. Na rynku walut ruchy są znacznie mniejsze, choć waluty rynków wschodzących tracą na wartości i z tego powodu frank kosztuje już więcej niż 4 złote i 5 groszy. O 9 rano dolar kosztuje 3,9589 złotego, euro 4,3056 złotego, frank 4,0570 złotego, zaś funt 5,1410 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.