Niekończąca się konsolidacja banków spółdzielczych

Sytuacja nie jest więc prosta i w środowisku coraz częściej słychać o potrzebie nowelizacji ustawy, tak aby terminy listopada i grudnia 2018 roku przestały być obowiązujące.

– Pojawiają się koncepcje przedłużenia zrzeszeń, ale to nie jest rozwiązanie docelowe. To tylko przedłużanie decyzji o rok, dwa – mówił Paweł Szałamacha, członek zarządu NBP, na wspomnianej konferencji w Krakowie.

– Banki pozostające poza zrzeszeniami stoją przed koniecznością podjęcia niezbędnych działań przystąpienia do IPS zgodnie z wymogami ustawowymi (…) Działalność samodzielna wymaga spełnienia wielu warunków, z których najważniejszy jest wymóg kapitału powyżej 5 mln euro. Nie jest to zaskoczenie, że spośród banków pozostających poza IPS 41 banków nie spełnia tego warunku, a tylko 37 z tych banków zgłosiło udział do Polskiego Banku Apeksowego – mówił Paweł Szałamacha.

Uczestnicy konferencji podkreślali też, że w powiązaniach w ramach IPS nie chodzi tylko o bezpieczeństwo. Pożądane byłyby także silniejsze powiązania biznesowe między uczestnikami i stworzenie np. wspólnego minimum oferowanych produktów. Efektywność nie jest bowiem najsilniejszą stroną banków spółdzielczych.

Dr Marcin Idzik z firmy badawczej Kantar TNS przytoczył badania, z których wynika, że lekko rosnąca liczba klientów banków spółdzielczych nie jest sukcesem jeśli porównać ją z dynamiką całego rynku bankowego. Obecnie banki spółdzielcze mają około 3 mln klientów, a dziesięć lat temu miały 2,7 mln. Przyrost 300 tys. klientów w dekadę wypada blado w porównaniu z 11,5 mln nowych klientów całego rynku bankowego.

W bankach spółdzielczych mało jest 40-latków, o młodszych klientach nie wspominając. 43 proc. klientów banków spółdzielczych to emeryci, renciści i bezrobotni, podczas gdy w bankach komercyjnych to 32 proc. Aż 63 proc. klientów banków spółdzielczych ma dochody do 2 tys. zł miesięcznie, podczas gdy w bankach komercyjnych 40 proc.

Biorąc pod uwagę te statystyki, wątpliwa jest współpraca banków spółdzielczych z fintechami. Współpraca z bankami komercyjnymi jest zaś trudna od samego początku. Te nie są bowiem zainteresowane tym fragmentem rynku.

Niemniej działanie w niszy, do której bankom komercyjnym wejść się nie opłaca, można też postrzegać jako zaletę banków spółdzielczych. Inne zalety to osobisty kontakt z klientem i wiedza o nim daleko wykraczająca poza wiedzę jaką ma pracownik banku komercyjnego, polski kapitał i na ogół konserwatywne działanie, które ustrzegło te banki nie tylko przed udzielaniem kredytów we frankach, ale i skutkami kryzysu finansowego.

Uczestnicy konferencji podkreślali, że te zalety uda się ocalić pod warunkiem integracji sektora i nie chodzi przy tym o bezrefleksyjne stworzenie dwóch wielkich banków spółdzielczych, kopiujących działania banków komercyjnych.

– Tu nie chodzi o stworzenie centralnie zarządzanej struktury. Należy zachować największe atuty rynkowe lokalnie działających elastycznych banków, ale ze zdecydowanie większym wykorzystaniem synergii wynikających z funkcjonowania w ramach zrzeszenia. Największe rezerwy tkwią w synergiach kosztowych, np. doprowadzenie do końca wdrożenia wspólnych rozwiązań informatycznych stworzy olbrzymie możliwości outsourcingu całego obszaru tzw. zaplecza. W ten sposób można wykorzystać efekt skali bez utraty niezależności banków spółdzielczych – uważa Adam Skowroński.

Marek Pielach, Obserwator Finansowy

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.