Nadzieja dla frankowiczów. Niższe raty już od czwartku?

foto: pixabay

W ostatnich miesiącach szwajcarska waluta zyskiwała wyraźnie na wartości zarówno na rynku globalnym jak i w relacji do złotego. Nadzieją dla spłacających kredyty denominowane we franku może być jednak czwartkowe posiedzenie Szwajcarskiego Banku Narodowego. Dlaczego? – odpowiada Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Szwajcarska gospodarka jest w tym momencie zaskakująco silna. PKB wzrosło aż o 3,4 proc. r/r w II kwartale br. Dodatkowo w środę helwecki Sekretariat Stanu do Spraw Gospodarczych (SECO) podwyższył perspektywę wzrostu do 2,9 proc. za cały 2018 r., podczas gdy jeszcze w czerwcu szacunki SECO były na poziomie 2,4 proc. Czy możliwe jest więc by Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) zasugerował zdecydowaną interwencję osłabiając przy tym franka i przynosząc ulgę frankowiczom?

Trudny orzech do zgryzienia

Zwykle gdy gospodarka jakiegoś kraju rośnie i jej wzrost utrzymuje się powyżej potencjalnego poziomu przez dłuższy czas ( tak jak obecnie w Szwajcarii), bank centralny zaczyna zacieśniać politykę pieniężną. Najczęściej podnosi stopy procentowe, aby schłodzić nieco koniunkturę i zapobiec przegrzaniu się gospodarki oraz późniejszemu jej głębokiemu spowolnieniu.

W przypadku Szwajcarii nie ma jednak mowy o żadnych podwyżkach. Dodatkowo SNB bez przerwy sugeruje możliwość interwencji, aby przeciwdziałać wzmocnieniu się franka. Cały komunikat jest także powiązany z sytuacją na rynku walutowym, na którym SNB w czerwcu oceniał, że frank jest „wysoko wyceniany”.

„Wysoka wycena” CHF to jednak nieco mniej agresywna sugestia ze strony SNB o przewartościowaniu szwajcarskiej waluty, niż w przypadku komunikatów z 2016 r. Wtedy kurs franka był opisany przez władze monetarne jako „silnie przewartościowany”. Czy możliwy jest powrót do bardziej agresywnego osłabienia lokalnej waluty w przypadku tak dobrej koniunktury tego alpejskiego kraju?

Obawy o sytuację globalną mogą skłonić SNB do interwencji

Podwyższenie prognoz gospodarczych przez SECO wcale nie oznacza, że ze Szwajcarii płyną same pozytywne sygnały. Razem z szacunkami szybszego wzrostu PKB podkreślano wielokrotnie, że ryzyka rozwoju helweckiej gospodarki znacznie przewyższają “możliwość wystąpienia pozytywnych zaskoczeń”.

Do najbardziej palących problemów zalicza się przede wszystkim kontynuację sporów celnych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a ich partnerami handlowymi. SECO twierdzi, że w przypadku eskalacji celnych nieporozumień „szwajcarski handel może poważnie ucierpieć, a firmy mogą zmniejszyć inwestycje”. Dodatkowo niepewność polityczna w Europie pozostaje na podwyższonym poziomie (brexit, niejasne plany polityki fiskalnej Włoch). Turbulencje na Starym Kontynencie mogą więc przełożyć się na wzrost strachu na rynkach i przez to wzmocnić wizerunek franka jako waluty uważanej za bezpieczną przystań.

Wydaje się, że właśnie ten argument mógłby skłonić SNB to pewnej zmiany komunikatu i zasugerowania większej chęci interwencji w celu osłabienia szwajcarskiej waluty. W dodatku od połowy maja br. frank wzmocnił się do euro o ponad 5 proc.To może być wystarczająco silnym powodem, aby przekonać SNB do tego by bardziej agresywnie zaznaczyć przewartościowanie franka. Gdyby do tego doszło, to w czwartek rano (20.09. – red.) spłacający kredyty denominowane w szwajcarskiej walucie mogą odczuć osłabienie CHF w granicach nawet 5 groszy.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.