Ewald Nowotny, szef austriackiego banku centralnego i członek Rady Prezesów EBC, stał się gwiazdą wczorajszego handlu w Europie, zaburzając spokój inwestorów budujących sceptycyzm wokół EUR. Jastrzębie komentarze nie współgrają jednak z serią słabszych danych ze strefy euro, więc ostrożnie z entuzjazmem. Dziś USD musi się zmierzyć z CPI i protokołem FOMC, gdzie ryzyka są przeciwstawne. Supergołębia RPP może nie wystarczyć, by zburzyć spokój rynku złotego.
Nowotny, który jest czołowym jastrzębiem, stwierdził, że program QE zostanie zamknięty do końca roku, co otworzyłoby drogę do podwyżki stóp procentowych. Zdaniem Nowotnego pierwszy ruch może dotyczyć stopy depozytowej i wynieść 20 pb z -0,4 proc. do -0,2 proc. Jest to pierwszy przypadek, kiedy członek EBC podaje konkrety dla polityki monetarnej, choć Nowotny nie określił terminu podwyżki. Bezprecedensowa była też reakcja rzecznika EBC, który zaznaczył, że słowa Nowotnego są jego prywatną opinią. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, aby rzecznik tak jasno odcinał się od słów członka Rady, co powinno dawać do myślenia, że dyskusja o stopach procentowych w strefie euro jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie. A z makroekonomicznego punktu widzenia obecnie jest najgorszy od miesięcy moment na rozważanie zacieśniania. W ostatnich tygodniach inflacja rozczarowała, indeksy PMI odchodzą od szczytów, a odczyty produkcji przemysłowej z Niemiec, Francji i Włoch pokazały niespodziewaną słabość. W efekcie rynek miał powody, by powiększać swój sceptycyzm wobec EUR, ale wczoraj komentarze Nowotnego zachwiały pewnością siebie inwestorów. Równowaga została zaburzona i część krótkich pozycji została usunięta z rynku, co nie zmienia jednak faktu, że EUR/USD dalej pozostaje w nudnej konsolidacji 1,22-1,25. Nie zdziwiłbym się, jeśli EUR straci zapał do wzrostów, jak tylko jutro minutki z marcowego posiedzenia EBC wskażą, że Nowotny jest w mniejszości ze swoimi odważnymi tezami.
Wpierw jednak EUR/USD musi się dziś zmierzyć z odczytem inflacji konsumenckiej z USA. Konsensus zakłada przyspieszenie inflacji bazowej do 2,1 proc. z 1,8 proc., czyli wyjście wskaźnika powyżej celu Fed. Efekty niskiej bazy z marca 2017 r. będą tutaj odgrywać główną rolę, więc bardziej interesujące mogą okazać się zmiany miesięczne (prog. 0,2 proc.). Silne odczyty za styczeń (0,3 proc.) i luty (0,2 proc.) podnoszą ryzyko „odreagowania” wcześniejszych podwyżek np. w kategorii odzież. Implikacje dla polityki Fed nie muszą być jednoznaczne, ale mogą wystarczyć, by podtrzymać słabość USD. Dziś poznamy też protokół z marcowego posiedzenia FOMC, gdzie inwestorzy będą szukać wskazówek, jak duże są szanse na cztery podwyżki w całym 2018 r. oraz jaka jest ocena wpływu polityki fiskalnej i handlowej na perspektywy gospodarki. Tutaj ryzyka przeważają po jastrzębiej stronie.
Dziś decyzję w sprawie stóp procentowych podejmuje Rada Polityki Pieniężnej. Po zaskakującym spadku inflacji CPI do 1,3 proc. RPP nie ma innej opcji, jak wybrzmieć gołębio. Na konferencji prezes Glapiński z łatwością powtórzy swoje stanowisko, że stopy procentowe mogą nie ulec zmianie nawet do 2020 roku. Uważamy, że wciąż jest pole do tego, aby rynek walutowy w bardziej wyraźny sposób zareagował na podkreślaną gołębiość RPP. Z drugiej strony anemiczna zmienność kursu EUR/PLN od początku roku skłania do tezy, że kapitał spekulacyjny (czyli taki, który mógłby kupować/sprzedawać złotego w oparciu o sygnały z krajowej gospodarki) nie jest zaangażowany w handel złotym. W rezultacie krajowa polityka monetarna może być niewystarczającym czynnikiem, by dać impuls do trendu deprecjacyjnego osłabienia, ale bez wątpienia przestała już działać jako tarcza ochronna. Nowe sankcje nałożone na Rosję, ryzyka geopolitycznie wokół Syrii i spór handlowy USA-Chiny nie tworzą środowiska sprzyjającego rynkom wschodzącym.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis