Kolejne dane pokazują, że przełom roku w azjatyckiej gospodarce był całkiem niezły. Byłoby to szansą na choćby umiarkowane ożywienie, gdyby nie ostatnie wydarzenia w Chinach. Z kolei z Francji napłynęły słabe dane. Dziś poznamy szacunek PKB w całej strefie euro.
Pozytywnie w ostatnim czasie zaskakuje Korea Południowa. Być może nie jest ogromną gospodarką, ale jest tzw. gospodarką sygnalną, często zwiastującą trendy w całym regionie, ze względu na duży i nowoczesny przemysł. To tam rozpoczęło się głębokie spowolnienie, jednak w grudniu produkcja przemysłowa wzrosła o 4,2% r/r – najmocniej od października 2018 roku, jednocześnie znacznie przekraczając oczekiwania na poziomie wzrostu o 1%. Wzrost produkcji mieliśmy też w Japonii, choć tu dla równowagi sporo gorsza od oczekiwań okazała się sprzedaż detaliczna. Również indeksy PMI z Chin za styczeń są niezłe – w przemyśle mamy stabilizację (50 pkt.), zaś w usługach poprawę (wzrost do 54,1 z 53,5 pkt.). Te dane pokazują, że gdyby nie obecna sytuacja w Chinach można byłoby liczyć na gospodarczą odwilż. Jednak coraz więcej zakazów, przerw i ograniczeń w Chinach musi odbić się na gospodarce. Ponieważ indeksy PMI zbierane są w pierwszej połowie miesiąca, nie uchwyciły jeszcze tych negatywnych aspektów i zostaną one odwzorowane dopiero w danych za miesiąc.
Nie wszędzie jednak dane są dobre. Wstępne dane pokazały spadek PKB we Francji w ostatnim kwartale. Co prawda mowa tu o spadku o 0,1% kwartał do kwartału, jednak był on kompletnie nieoczekiwany, szczególnie, że indeksy PMI w ostatnich miesiącach ulegały nad Sekwaną poprawie. Jeszcze gorzej wyglądają dane o sprzedaży detalicznej w Niemczech, która w grudniu wzrosła o 0,8% r/r, przy oczekiwaniach na poziomie… 5%! Wydaje się zatem, że europejska gospodarka pozostaje pogrążona w stagnacji nawet bez niekorzystnego wpływu z Chin, a to bardzo zła wiadomość dla nas. Dane z USA były nieco lepsze – gospodarka w ostatnim kwartale urosła o 2,1% w skali roku (ok. 0,5% k/k), ale te pozornie dobre dane kryją nienajlepszy środek – bardzo słabo wypadły inwestycje, słabiej konsumpcja, a wzrost to efekt najmocniejszego od lat wkładu eksportu netto, w wyniku spadku importu.
Dziś przed nami szacunkowe dane o PKB dla całej strefy euro (11:00) oraz inflacja PCE w USA (14:30) za styczeń. Słabe dane z Europy rodzą ryzyko spadku EURUSD poniżej 1,10, co miałoby złe konsekwencje dla złotego, który i tak radzi sobie słabo. Wzrost awersji do ryzyka i obawy o powrót spowolnienia w ostatnich dniach mocno odciskają się na notowaniach walut rynków wschodzących, nie tylko w Europie. O 8:25 dolar kosztuje 3,8947 złotego, euro 4,2931 złotego, frank 4,0118 złotego, zaś funt 5,1094 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
przemyslaw.kwiecien@xtb.pl
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis