Kto miał największy wpływ na duże wzmocnienie polskiej waluty?

foto: NBP

Wystarczyły zaledwie dwa tygodnie, aby złoty wzmocnił się aż o 13 groszy wobec euro i 14 groszy wobec dolara. Czy kurs złotego jest zależny od sytuacji w polskiej gospodarce? Okazuje się, że jesteśmy na łasce rynków globalnych.

– To co się dzieje ze złotym nie jest oderwane od pandemicznej sytuacji w polskiej gospodarce i polityki pieniężnej NBP, jednak przede wszystkim jest to skutek zwiększonej płynności na rynku globalnym w wyniku działań amerykańskiego ministerstwa skarbu i finansów (Department of the Treasury) – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Ministerstwo to miało zgromadzony od początku roku olbrzymi zapas gotówki, którą upłynniało, wykupując część krótkoterminowego długu. Dla ekonomistów był to proces dość zagadkowy, bo wkrótce Treasury będzie musiało pożyczać ogromne ilości pieniędzy, aby sfinansować gigantyczny deficyt budżetowy USA. I to właśnie te działania Treasury osłabiły dolara, pomimo wzrostu inflacji w USA.

– W takiej właśnie sytuacji, gdy jednocześnie giełdowe indeksy biją historyczne rekordy, dobrze radzą sobie waluty rynków wschodzących – wyjaśnia ekspert XTB.

– Co także istotne, waluty z rynków wschodzących spoza Europy są już na dużo wyższych poziomach niż złoty. W okresie ostatnich 52 tygodni minimalny kurs dolara wynosił 3,62 zł, a maksymalny 4,23 zł (obecnie jest na poziomie 3,80 zł). Procentowo wzmocnienie złotego wobec dolara było wyższe niż wobec euro. Najciekawsze jest jednak, jak długo taka sytuacja mogłaby się utrzymać. Tym co powinno teraz pomagać złotemu, to złagodzenie trzeciej fali pandemii. Jednak przy zerowych stopach procentowych nie można spodziewać się napływu na większą skalę kapitału zagranicznego do Polski. – Dla inwestorów zniechęcająca będzie polska inflacja, która wkrótce przekroczy 4 proc. – dodaje P.Kwiecień. – Inflacja będzie ciężarem dla złotego, jednak największe osłabienie wywoła dopiero wzmocnienie dolara na światowych rynkach.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.