W 2020 roku w polskiej gospodarce będziemy mieli pierwszą od 30 lat recesję. Już teraz wiadomo, że sprawa ta jest przesądzona, a kryzys okaże się głęboki. To, jak dotkliwy okaże się spadek PKB, zależy głównie od tego, w jakim kierunku będzie rozwijała się epidemia koronawirusa. Jeżeli jako kraj poradzimy sobie z nią w najbliższych 2-3 miesiącach – wówczas może to być mniej o ok. 4pp. W przypadku, gdyby na jesieni pojawiła się druga fala zachorowań i konieczność ponownego zamykania poszczególnych sektorów gospodarki – wtedy PKB mogłoby spaść nawet aż o 7 punktów procentowych. Komisja Europejska w swojej prognozie zakłada, że spadek PKB w Polsce będzie najniższy spośród wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej.
– Warto zauważyć, że prognozowany dla Polski spadek PKB jest i tak niższy niż wyniki zapowiadane w innych krajach. Dla państw strefy euro spodziewana jest recesja nawet na poziomie minus 7-8pp. – powiedział serwisowi eNewsroom Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Ten optymistyczny scenariusz dla naszego kraju wynika ze stabilnej sytuacji makroekonomicznej Polski jeszcze przed kryzysem. Weszliśmy w niego ze stosunkowo niskim długiem publicznym, niskim zadłużeniem zagranicznym i w miarę zrównoważonym saldem wymiany międzynarodowej. W ostatnich 10 latach najważniejszym motorem wzrostu naszej gospodarki był popyt zewnętrzny. W tej chwili jednak bardzo dotyka go kryzys. Już teraz widać, że ten ważny element wzrostu gospodarczego Polski jest zaburzony. Jednocześnie prognozowane spadki w innych krajach unijnych nie napawają optymizmem. Do tego dochodzi jeszcze istotny cios wymierzony w popyt wewnętrzny. Konsumenci nie mogą realizować części swoich potrzeb zakupowych. Te dwa czynniki będą więc równo wpływać na obniżenie tempa wzrostu gospodarczego w Polsce, o 7-8 pp. w porównaniu do tego, co prognozowano jeszcze w styczniu – analizuje Sawulski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis