Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane dotyczące poziomu inflacji w marcu. W ubiegłym miesiącu ceny wzrosły przeciętnie o 0,2 proc., a w stosunku do zeszłego roku był to już wzrost o 4,6 proc., po zwyżce o 4,7 proc. w lutym. Wcześniej pojawiały się obawy związane z nagłym robieniem zapasów i zwiększonym popytem na produkty niezbędne do przetrwania w czasie epidemii. Wzrosły ceny żywności, środków czystości i medykamentów. Potaniały za to paliwa. Najprawdopodobniej to ten czynnik utrzymał inflację w ryzach.
– Dane GUS potwierdzają także wpływ zamknięcia wielu lokali handlowo-usługowych na zmniejszenie popytu. To także skutek obostrzeń dotyczących poruszania się – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej – Wielu przedsiębiorców bardzo poważnie odczuwa już konsekwencje wprowadzonych zakazów, zwłaszcza ostatnich, które wyłączyły z normalnego funkcjonowania kolejne przedsiębiorstwa. Obecna sytuacja rodzi pytanie jak zmieni się poziom inflacji w przyszłości. Już wcześniej przewidywano, że pierwszy kwartał będzie bardzo zły. Następnie ze względu na efekty bazowe inflacja powinna stopniowo spadać. Istnieje szansa, że latem roczny wskaźnik wyniesie ok. 3,5 proc. W grudniu natomiast może spaść do poziomu 3 proc. Przy górnych widełkach celu inflacyjnego w postaci 3,5 proc., to nadal wysoki wynik. W tym przypadku prognozy są jednak szczególnie trudne. Mamy do czynienia z wyjątkowym rokiem, kiedy nie można przewidzieć tego, co będzie się działo w rolnictwie, przemyśle, czy z cenami usług, ze względu na istotny wzrost płacy minimalnej. Dzisiaj jedną z podstawowych niewiadomych jest to, co będzie działo się z kursem walutowym. Gdyby na rynku światowym pojawiło się bardzo duże zamieszanie, a polski złoty znacząco by się osłabił, nastąpiłby dość mocny impuls proinflacyjny. Obecnie złotówka jest już słabsza niż na początku kryzysu gospodarczego, ale na razie poziom ten nie jest jeszcze niepokojący. Z drugiej strony nie wiadomo, jak konsumenci będą reagowali na dobra i usługi oferowane na rynku. Ich struktura może się istotnie zmienić kiedy gospodarka będzie odmrażana. Być może będą chcieli wrócić do tego, co było, a może jednak zaczną inaczej oceniać, co im potrzebne i na co wydawać pieniądze. Stąd też wiele znaków zapytania jeśli chodzi o przyszłość inflacji. Ważne, że nie doszło do jej dramatycznego wzrostu w marcu, kiedy wzrosły ceny produktów, głównie spożywczych. Nadal możliwe, że pokaże się on w kwietniu, ze względu na wciąż widoczny wyższy poziom cen – dodał Soroczyński.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis