Sytuacja epidemiczna w Polsce i na świecie powoduje kryzysy na różnych płaszczyznach. Jest to po pierwsze kryzys zdrowia publicznego, związany z duża liczbą zachorowań i bardzo szybkim rozprzestrzenianiem się wirusa. Taki kryzys dotyka nas po raz pierwszy od ponad stu lat. Nie pamiętamy już, jak społeczeństwa radziły sobie w przeszłości z takimi sytuacjami. Jednak kryzys ekonomiczny, który będzie następstwem sytuacji epidemiologicznej, jest nam lepiej znany. Zjawiska i etapy, jakie będziemy obserwować w najbliższych miesiącach będą podobne do tych, które przerabialiśmy kilka razy w ostatnim stuleciu. Jeśli więc uda nam się zneutralizować nowego wroga, którym jest koronawirus, dalszy rozwój wydarzeń będzie bardziej przewidywalny.
– Mamy przed sobą kryzys, który ma różne fazy. Na razie jesteśmy w fazie adaptacji, podczas której przyzwyczajamy się do stanu kryzysowego. Ból i niepokój są ogromne, a zachowania społeczne nie w pełni przewidywalne. Z czasem jednak życie społeczne wróci na swoje tory – powiedział serwisowi eNewsroom Jacek Santorski, twórca Akademii Psychologii Przywództwa w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. – Kryzys ekonomiczny jest paradoksalnie bardziej przewidywalny i łatwiejszy do opanowania, niż zagrożenie biologiczne. Mimo tego, że finalnie dotyczyć będzie dużo większej części społeczeństwa. Po 2008 roku musieliśmy nauczyć się tego, jak radzić sobie z takim kryzysem. Obecna sytuacja może mieć także swoje dobre konsekwencje – demokracja liberalna będzie się zmieniała na bardziej społecznie odpowiedzialną. Oby nam się udało opanować kryzys biologiczny. Kryzys ekonomiczny jest od niego dużo mniejszym wyzwaniem – podkreśla Santorski.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis